Po Przemilczanych oczekiwałam bardzo dużo, ale sama nie wiem czego. Jak tylko zobaczyłam, że nauczyciel podjął się napisania książki o zapomnianych poetkach pomyślałam, że to musi być obowiązkowa pozycja dla mnie. Jednak później miałam sporo wątpliwości. Z jednej strony nie pasował mi fakt, że o kobietach pisze mężczyzna. Przecież teraz tak bardzo popularne jest herstory więc gdzie tutaj rola męska? Z drugiej bałam się (na serio mnie to sparaliżowało), że przeczytam taką mini rozprawę doktorską z ogromem specjalistycznych i trudnych słów, które wynudzą mnie bez reszty. Och, jakie było moje zdziwienie, kiedy wręcz połknęłam treść w dwa wieczory!
Przemilczane to historie kilku kobiet – poetek, reprezentujących różne nurty, a także epoki literackie. Autor dobierał je pod kątem kilku zasad. Po pierwsze miały być pominięte przez podstawę programową (dla niewtajemniczonych to dokument, który określa co uczniowie mają przeczytać w szkole), po drugie ich życie miało być na tyle ciekawe, żeby zachęcić młodego, zbuntowanego nastolatka do sięgnięcia po poezję. I w taki sposób poznajemy sylwetki: Elżbiety Drużbackiej, Anny Zbąskiej, Jadwigi Łuszczewskiej, Marii Komornickiej, Racheli Korn, Niny Rydzewskiej, Bronisławy Wajs bardziej znanej jako Papusza, a także Zuzanny Ginczanki.
Autor wybrał w swojej książce najlepszy sposób, jaki znam, na zachęcenie do czytania poezji. Otóż przedstawił zapomniane poetki, ich sylwetki, ale przede wszystkim ich życie, które zwykle opierało się na kontrowersji. A jedyną jaka je łączyła była chęć dorównania mężczyznom poetom. Dlatego też sprzeciwiały się zastanym schematom. Co więcej, wszystkie swoim zachowaniem wyprzedzały epokę, w której przyszło im egzystować. Autor w umiejętny sposób opisuje życie kobiet i czyni z tych opowieści coś na kształt romansu, skandalu czy nawet dramatu. Na próżno szukać tu słów zachęty, to historia sama w sobie ma się obronić. Co prawda przy każdej postaci jest wzmianka o tematyce utworów przez nią tworzonych i to, co mnie urzekło, próba pisarska, jednak to nie poezja zajmuje w książce główne miejsce, a życie. Bardzo podoba mi się ten koncept.
Wspomnieć także muszę o języku, nie jest patetyczny, naszpikowany literaturoznawczą terminologią. Wręcz przeciwnie, jest prosty, zrozumiały dla każdego i przez to tak bliski czytelnikowi. To kolejny element, dzięki któremu książkę się pochłania. Pamiętajmy też, że nie trzeba być znawcą i miłośnikiem poezji, żeby poznać ciekawe historie ludzkie. A jeśli zainspirują do przeczytania wierszy to już autor osiągnął swój cel.
Mateusz Kołodziej stwierdził, że jego książka jest zarówno dla nauczycieli, uczniów i każdego, kto zechciałby poznać losy poetek często zapomnianych lub zepchniętych na margines. W pełni się z tym zgadzam, jednak z całego serca zachęcam wszystkich czytelników, żeby zapoznali się z tą pozycją. Jest ona niezbędna dla kobiet, gdyż pokazuje, że zawsze warto iść pod prąd i dążyć do osiągnięcia swoich celów. Pomimo iż książka o kobietach tworzona jest przez mężczyznę, to bije z niej duży respekt i szacunek. Mimo panującego wszem i wobec patriarchatu, autor oddaje głos kobietom i skłania czytelnika. Ja to kupuję to całym literackim sercem i podpisuję się pod książką rękami i nogami. Będę wracać do niej wielokrotnie, bo każdą z historii można czytać osobno. Przyznam szczerze, że już mam nawet swoje ulubione postacie.