Ta powieść to jest petarda. Cieszę się, że dane mi jest żyć w czasach, w których pisarze debiutują takimi książkami, jak Następne życie. I nawet jeśli ta pochwała brzmi dość patetycznie, to nieważne – debiut literacki Atticusa Lisha zasługuje na wszelkie możliwe pochwały.
Ona to Zou Lei, nielegalna imigrantka, która w Stanach usiłuje znaleźć swoje miejsce, żyjąc cały czas ze świadomością, że w każdej chwili może zostać aresztowana i deportowana. Nie mówiąc płynnie po angielsku, próbuje jakoś się urządzić w mieście, które nie jest przyjazne. On to Skinner, weteran wojny w Iraku, outsider, który wracając z kolejnej, ostatniej już misji do domu, stara się jakoś poskładać swój świat na nowo i pogodzić tę spokojną rzeczywistość, w której się znalazł, z tym, co widział i przeżył na wojnie.
Spotykają się zupełnie przypadkiem, jednak smutek, bezdenna samotność i głód jakichkolwiek pozytywnych uczuć sprawiają, że stają się dla siebie ważni. W, nazwijmy to, normalnych warunkach, zapewne żadne z nich nie zwróciłoby na drugie uwagi, ale w rzeczywistości, w której się obydwoje znaleźli, lgną do siebie jak ćmy do światła. Jednak ostatnim, co można by powiedzieć o Następnym życiu, to że jest to po prostu romans. Miłość Zou Lei i Skinnera jest bardzo trudna, skomplikowana i nieoczywista. Każde z nich niesie w sobie własną traumę, która nie ułatwia budowania dobrych relacji. Obydwoje naprawdę się starają, by zachować choć pozory normalnego związku i zdarzają się momenty, gdy faktycznie czują się dobrze, nie tylko z sobą, ale i jako jednostki. Jednak to tylko rzadkie chwile. Przez większość czasu każde z nich musi zmagać się z własnymi koszmarami, które uniemożliwiają nawiązanie zdrowych relacji.
Na pewno w ich zbudowaniu nie pomaga miejsce, w którym się znaleźli, czyli Nowy Jork. Powieść Lisha wpisuje się w nurt historii, które nie gloryfikują tego miasta, a ukazują je jako wielki i niebezpieczny tygiel, gdzie człowiek czuje się z dnia na dzień coraz bardziej anonimowy. Nowy Jork z Następnego życia to ogromne, nieprzyjazne miejsce, które nie jest żadną kwintesencją amerykańskiego snu, tylko miastem, które jest brzydkie, groźne, odpychające i nie daje żadnej szansy swoim mieszkańcom. Idealne wpasowuje się w stworzoną przez Lisha historię, dopełnia ją i pokazuje bardziej rzeczywiste oblicze miejsca, które obrosło w legendy. Nowy Jork jest jednym z bohaterów tej książki.
Jednak nie tylko sposób opisania Nowego Jorku zasługuje na uwagę i pochwałę. Lish fenomenalnie radzi sobie z językiem. Jeśli nie ze względu na zawartą w niej historię, tę powieść trzeba przeczytać właśnie ze względu na sposób, w jaki została spisana. Atticus Lish używa krótkich zdań, które wystrzeliwuje jedno za drugim, niczym serie z karabinu. Każde z nich jest dosadne, pełne znaczeń, w punkt. Pisarz niebywale biegle włada językiem swej powieści. Ze względu na tę lapidarność stylu, treść książki nabiera jeszcze większego znaczenia, a historia jako całość robi jeszcze bardziej powalające wrażenie.
Następne życie to jedna z tych książek, które wwiercają się w podświadomość czytelnika i zostają z nim na bardzo długo. Pomimo niełatwej do przyswojenia treści, od powieści nie sposób się oderwać. Lish nie boi się poruszać trudnych tematów, co tym bardziej przydaje jego debiutowi literackiemu wagi i pokazuje, jakim jest pisarzem. Niezależnie od tego, czy autor pisze o tym, jak trudno odnaleźć się w kraju, który wcale nie daje szansy i nie przynosi nadziei, jak trudno poradzić sobie z zespołem stresu pourazowego (fenomenalnie, mocno, niezwykle prawdziwie opisany wątek, który zasługuje na osobną recenzję), jak niektórzy nie są w stanie wygrać z własnym losem i ostatecznie się poddają, choć bardzo długo walczyli, jak trudno jest walczyć o miłość, gdy nie ma się pieniędzy na chleb, a w butach są dziury i niezależnie od wielu innych wątków poruszonych w tej książce, każdy z nich przedstawiony jest w sposób tak wiarygodny, prawdziwy i mocny, że wstrząsa i poraża.
Fenomenalna, genialnie napisana, wciągająca, trudna, wzruszająca powieść. Niezwykle ważna, szczególnie w obecnych czasach. Bardzo współczesna, ale niosąca też uniwersalne treści. Zdecydowanie must read.