Październik 1945. W zrujnowanej Warszawie, na pozbawionej komunikacji i łączności Pradze, w jednym z kilku pustych pokoi, na „pożyczonym taburecie kuchennym” siedzi samotny mężczyzna. Tak świeżo upieczony dyrektor Państwowego Instytutu Wydawniczego Aleksander Bachrach rozpoczyna swą pracę w czymś, co ma stać się jego biurem. Mężczyzna jeszcze nie wie, że z obiecanych przez władzę dwunastu milionów otrzyma zaledwie trzy. Propagandową literaturę przyjdzie mu drukować w tańszych od państwowych „prywatnych budach”. Finansowe dziury będzie łatał na każdym kroku, ale stworzy też podwaliny legendarnego wydawnictwa, które umożliwi polskim czytelnikom poznanie klasycznych pozycji polskiej i obcej literatury. Jak ocenić człowieka, który do wydawnictwa przyszedł z Ministerstwa Informacji i Propagandy, wiernego członka partii aktywnie pracującego na jej wynik w każdych wyborach? Jak ocenić człowieka, który ma marzenie, by wydawać w sposób fachowy arcydzieła literatury? Siedząc na pożyczonym taborecie kuchennym Aleksander Bachrach z pewnością rozmyślał nad tym, czy podoła powierzonemu zadaniu, jak i nad tym, czy uda mu się na gruzach powojennej Polski Ludowej zbudować coś stabilnego.
Książka Leszka Żulińskiego - Foksal 17 to zwięzła historia 60 lat historii wydawnictwa, które przez dekady ciężko pracowało na swoją markę. Autor wyciąga z otchłani historii sylwetki dyrektorów, tłumaczy, sekretarek, szoferów, portierów i przede wszystkim wybitnych literaturoznawców. Żuliński pracując nad książką odbył setki rozmów, przeczytał dziesiątki spisanych wspomnień - wszystko to przełożyło się na ważną dla historii polskiego ruchu wydawniczego książkę.
Zdarzyły się zabawne przygody z cenzurą (…) Julian Rogoziński przetłumaczył Drogi wolności Sartre’a: liberalizacja umożliwiła wydawanie egzystencjalistów. Rogoziński z kunsztem świetnego tłumacza dał sobie wcale nieźle radę z jedną z największych trudności przekładów z francuskiego na polski: ze słownictwem erotycznym. Znalazł liczne, zgodne z duchem polszczyzny, nowe i stare określenia na uprawianie miłości. Rozmaitość ta zgorszyła cenzora. Nie było już wtedy cenzury prewencyjnej, książka poszła na Mysią w szpaltach. I na szpaltach cenzor podkreślił inkryminowane zwroty. Po pertraktacjach uzyskaliśmy zgodę jedynie na wyrażenie <>, które miało zastąpić bogate słownictwo erotyczne Sartre’a i tłumacza. I rozegrała się scena z farsy, którą po blisko czterdziestu latach wciąż żywo pamiętam. Siedziałam przy swoim biurku, na którym leżały szpalty <>, i rozmawiałam z drukarnią w Toruniu. Wolałam załatwić to przez telefon, żeby nie opóźniać wydania książki. Mówiłam głośno, bo telefony międzymiastowe nie najlepiej wtedy przenosiły głos, i brzmiało to mniej więcej tak:
Na stronie 32 wiersz siódmy od góry zamiast <> ma być <>. Na stronie 61, wiersz dwunasty od dołu zamiast <> ma być <>. Na stronie 80 wiersz szósty, i tak dalej, i tak dalej. Już po paru minutach przed drzwiami mego pokoju zebrał się tłumek pigwowców i przez dłuższy czas rozlegał się najpierw mój głos wypowiadający wyraźnie dość nieprzyzwoite zdanie, a potem donośny chór wrzeszczący unisono : << pieprzył ! >>.
Żuliński uchwycił fenomen PIW-u- wydawnictwa nieprzystającego do współczesnych czasów, kiedy żądza szybkiego zysku skraca niekiedy proces wydawniczy do niezbędnego minimum. Spokojna, niespieszna praca nad przygotowywaną do wydania książką, wnikliwe konsultacje translatorskie, dbałość o szczegóły. Jak mawiają nasi słowiańscy bracia zza południowej granicy - to už se ne vratí. Był, jest, i będzie PIW fenomenem na skalę międzynarodową, który trzeba było bronić przed bolesnym zderzeniem z kapitalistycznymi normami działania rynku. Tuszę, że kultowa oficyna wyjdzie z tego starcia obronną ręką, podobnie jak z niegdysiejszych potyczek peerelowskimi prawidłami. Foksal 17 to gratka dla wszystkich miłośników ambitnej książki - tytuł godny polecenia i warty kupienia.
Maciej Kuhnert