Milena, chcąc zrobić rodzicom niespodziankę, przyjeżdża do domu bez wcześniejszej zapowiedzi, jednak nikogo nie zastaje. Sytuacja zmusza ją, by zapukać do domu sąsiadów o nadszarpniętej reputacji... Następnego ranka budzi się w pokoju bez klamek.
Muszę przyznać, że zainteresowanie sąsiada historią chirurgii budzi niepokój i mocno nas ukierunkowuje. Czy to właśnie on sprawdza na swych ofiarach wszystkie te pachnące średniowieczem przyrządy?
Autorka genialnie opanowała umiejętność wzbudzania w nas poczucia osaczenia i klaustrofobii. Miejsce akcji staje się mocno ograniczone, przez co mamy wrażenie napierania ze wszystkich stron, stłamszenia, braku przestrzeni i oddechu. Atmosfera od początku jest bardzo gęsta i mocno niepokojąca. Historię poznajemy z perspektywy dwóch sióstr.
Próby odkrycia przez Laurę powodów zniknięcia Mileny, trochę mnie irytują, jako że WYDAJE mi się, że już znam głównego antagonistę. Mimo że tylko mi się wydaje, to i tak autorka zrobiła to na tyle skutecznie, że pozbawiła mnie przyjemności płynącej z odkrywania, tropienia i poznawania prawdy kawałek po kawałku. Czy Laurze uda się odnaleźć siostrę nim ta poddawana niewyobrażalnym torturom wyda ostatnie tchnienie?
Takiej Klaudii Muniak jeszcze nie znałam. Opisy tortur są do bólu obrazowe i sadystyczne. Nie przepadam za bezmyślnym okrucieństwem, a to właśnie o takowe się ociera. W myślach poganiam Laurę, by jak najszybciej odnalazła siostrę, gdyż za chwilę może niewiele z niej pozostać.
Dom obok to oparta na prostym pomyśle, niepozbawiona pazura skondensowana historia przemocy, która rodzi przemoc.