Jestem absolutnie ogromną fanką mitologii słowiańskiej i czytam praktycznie wszystkie książki, które są z nią związane. Z tego powodu nie mogłam przejść obojętnie obok książek Moniki Maciewicz. Wiedma zauroczyła mnie tematem, ale zmęczyła stylem pisarskim autorki. Obiecałam sobie: nigdy więcej! Jednak Kruki znów urzekły... było lepiej, dlatego od Żmijątka oczekiwałam dużo. I nie zawiodłam się! Mam wrażenie, że autorka dojrzała w swoim stylu i pisarstwie. Mam też drugą teorię, że to wszystko był zamierzony cel i tak jak Biwia dorastała przez wszystkie książki, tak autorka kreowała swój styl pisarski.
Biwia jest już dorosłą wiedźmą, której życie koncentruje się głównie wokół pomocy innym oraz rodzinie. Jest niezwykle ciepłą bohaterką, która wciąga nas w świat magii, ziół, ziołolecznictwa, pokazując powrót do korzeni. W ostatnim tomie jej przygód poznajemy żmijątko – Jaropełka, który uprowadzając ukochaną sprzeciwił się woli Welesa. Biwia musi znów wkroczyć do niebezpiecznego świata bogów i pomóc żmijowi. Przyniesie jej to niespodziewany zamęt w życiu. Dodatkowo dziewczyna będzie zmagać się z uczuciami związanymi z ukochanym, zwłaszcza z zazdrością. Po raz kolejny okaże się słuszna teza, że kobieta zakochana ma lepszą intuicję i czyta między wierszami, słowami, gestami i spojrzeniami.
Główna bohaterka dorosła. Z młodej dziewczynki, stała się dojrzałą kobietą i to mi się bardzo podoba. Jej pewność siebie i stosunek do ludzi, najbliższych, to coś, czego można pozazdrościć. Dodatkowo otwarty umysł na zioła i leczenie innych. Z drugiej strony jej emocje są jeszcze bardzo nieopierzone. Zachowuje się często jak podlotek, ale to czyni ją bliską każdej czytelniczce. Prawdziwe emocje i realność to coś, czego szukam u bohaterów. Lubię się z nimi utożsamiać, żeby do głębi wnikać w ich psychikę, myśli i zachowania.Dodatkowo wszelkie zapełniacze słowiańskie, którymi raczy nas Maciewicz są wprost majstersztykiem. Dowiadujemy się wiele o wyznaniu naszych przodków, o ich życiu, sposobach leczenia, ale także o zwyczajach, obrzędach. Ja wciąż powtarzam, że musimy znać swoje korzenie i cieszę się, że pisarze też tak uważają i tworzą. Ze swojej strony ja mogę zachęcić jedynie do czytania.
Żmijątko to ostatni tom z cyklu, ale warto przeczytać też poprzednie pozycje. Dają one obraz wierzeń słowiańskich w postaci fabuły z ciekawą kreacją głównej bohaterki. Szczerze polecam