Nie raz studiując nierozwiązane zagadki kryminalne spotykamy się z ekspertyzami antropologa sądowego i za każdym razem zachwyca ogrom informacji, jakie można wyczytać z kości. Na dobrą sprawę szkielety zmarłych noszą pełną historię życia ich właścicieli i sprawiają, że „zbrodnie doskonałe” istnieją jedynie w filmach. Trzeba jedynie wiedzieć, co mogą nam powiedzieć szczątki, trzeba zrozumieć ich język i wykorzystać potencjał. Za pomocą analizy szkieletu śledczy są w stanie przeanalizować oczywiste sprawy, jak wiek, płeć, pochodzenie etnologiczne, wywnioskować kluczowe fakty z przeszłości na przykład przebyte operacje lub porody. Jest też możliwość wykonywania wizji wyglądu twarzy na podstawie budowy czaszki. W końcu analiza zębów nieboszczyka jest niemal tak dokładna jak analiza DNA i pozwała praktycznie ze stuprocentową pewnością określić tożsamość zmarłego.
Świetnie napisany reportaż o fascynującym, ale i przerażającym zawodzie antropologa sądowego. Kto miał wcześniej styczność z blogiem Antropogeek, już poznał autorkę – Monikę Głąbińską. Potrafi ona przedstawić fakty swojej pracy tak, aby były przystępne i nie przerażały, a intrygowały. W tej książce znajdziemy informacje nie tylko o kościach. Są tu też rozdziały dotykające entomologii sądowej, czyli dziedziny, która bada sukcesję stawonogów na zwłokach. Wydaje się obrzydliwe? Pewnie takie jest, ale nie, kiedy opisuje je Głąbińska!
Cieszę się, że znalazł się tu rozdział o Trupiej Farmie. To miejsce, o którym niby jest wszystko wiadomo, a owiane jest jakąś taką tajemnicą, która sprawia, że jest jak sacrum dla antropologów. Nie tylko ich, bo jestem pewna, że sporo czytelników po cichu marzy, aby odwiedzić to miejsce. Zbrodnie odczytane z kości zdradzą nam kilka faktów i przybliżą do poznania tego ośrodka badawczego.