Druga część Zaczekaj na mnie, czyli historii Avery i Camerona, którzy wpadają na siebie przypadkowo przed salą wykładową. Obydwoje noszą na ramieniu bagaż trudnych doświadczeń i ciężkiej przeszłości. Obydwoje lepiej lub gorzej muszą odnaleźć się w rzeczywistości i zrobić miejsce w sercu dla drugiej osoby. Obydwoje wreszcie zmieniają się pod swoim wpływem. Dziewczyna rozkwita, wychodzi z bezpiecznie zbudowanej skorupy, natomiast chłopak staje się stonowany i gotowy na wszystko dla miłości. Jest to ta sama historia, co w pierwszej część, tylko tym razem opowiedziana z perspektywy Camerona.
Zdecydowanie ta wersja jest mocniejsza, ma dużo bardziej ostry język, mniej uczuciowości, aczkolwiek nadal jest jej sporo. Po raz pierwszy głos zostaje oddany w całości mężczyźnie, który pomimo prostych przemyśleń i działania zero jedynkowego, jest niezwykle zagadkowy i ciekawy. Nie powiem, że spodziewałam się czegoś innego. Wydaje mi się, że tak właśnie wyobrażałam sobie styl pisarstwa Cama, bardziej wulgarny i skupiający się na swoim popędzie (plus dla chłopaka za to, że potrafił nad nim zapanować). Oprócz perspektywy narracji, druga część różni się od pierwszej jedynie kilkoma rozdziałami i kilkoma wątkami. Nie ukrywam, że w połowie zaczęło mnie to już nużyć. Pewnie, gdybym powracała do tej historii za kilka lat byłoby zupełnie inaczej, bo zdążyłabym zapomnieć sporo szczegółów.
Niemniej jednak cała historia, już pełna, napisana z dwóch perspektyw, ma w moim sercu szczególne miejsce. Po pierwsze ma świetnie zarysowanych i życiowych bohaterów. Po drugie dotyka trudnych tematów: pobicie, agresja, gwałt i co najgorsze obojętność rodziców na krzywdę dziecka. Chyba najbardziej odczułam ogromną różnicę w traktowaniu swojego dziecka przez rodziców Cama i Avery. Z jednego domu bije ciepło, z drugiego lód. Dlatego, że jedno z nastolatków radzi sobie ze swoim problemem lepiej, drugie gorzej. Armentrout w świetny sposób nakreśliła, że rodzina i środowisko naznacza bohatera, jego psychikę i dalsze postępowanie. Przykro czyta się rozmowy Avery z rodzicami i sposób traktowania jej przez matkę.
Ja odczytuję Zaufaj mi jako protest nastolatków kierowany do dorosłych ludzi, w którym krzyczą o tym, że są równie ważni i mają swoje problemy. Kwestia zdobycia przyjaciół, hejtu, radzenia sobie z emocjami, to wszystko sprawia, że książki Armentrout połyka się w całości i jeszcze długo, długo się o nich myśli. Pozostawiają w sercu coś w rodzaju niedopowiedzianych oczywistości. Jestem zauroczona tą historią i ze śmiałością mogę polecić ją wszystkim.