To jest moje pierwsze spotkanie z Jennifer L. Armentrout. Przyznaję, że w biblioteczce mam kilka jej pozycji, ale jakoś zawsze w kolejce były wcześniej te ważniejsze dla mnie pozycje. W tym przypadku, jak tylko zobaczyłam tę żółtą, słoneczną okładkę ozdobioną gwiazdami, od razu pomyślałam, że to będzie przyjemna i wakacyjna lektura na upalne dni urlopu. Z jednej strony się nie pomyliłam, bo to była książka, którą dosłownie połknęłam wzrokiem. Czytała się ją tak szybko, że byłam pod wrażeniem lekkości z jaką autorka prowadzi swoje pióro. Z drugiej jednak tematyka nie była już wakacyjna, a tym bardziej lekka i przyjemna.
Avery Morgansten rozpoczyna studia z daleka od swojego domu rodzinnego. Dziewczyna wynajmuje mieszkanie sama i ceni sobie prywatność. Ma za sobą demony przeszłości, które zostawiła wraz ze wszystkimi w rodzinnej miejscowości. Nie chce tam wracać, ale, co dziwniejsze, rodzina również nie przekonuje jej do powrotu za wszelką cenę. Dziwaczka i samotniczka poznaje tu dwoje przyjaciół, na których się otwiera oraz sąsiada z naprzeciwka, największe ciacho na campusie – Camrona. Chłopak też ma za sobą przeszłość, o której chce zapomnieć. Czy obydwoje rozprawią się ze swoją historią? Czy uda im się budować coś pięknego w teraźniejszości i z myślą o przyszłości? Czy wreszcie demony mogą się odezwać po pięciu latach i żądać naprawy krzywd?
Miałam z książką Armentrout spędzić kilka przyjemnych dni, a spędziłam zaledwie dwa!!! Tak szybko się ją czyta, wręcz połyka jak świeżą bułeczkę. Zastanawiałam się nad tym fenomenem i do tej pory nie wiem, czy to przez język bliski współczesnemu odbiorcy, czy przez fabułę, która nie jest przegadana, tylko mija tak szybko, że chciałoby się jeszcze więcej i więcej. W efekcie książka jest bardzo żywa, wciąż coś się dzieje i nie ma zwolnionych miejsc. Co prawda, tematyka Zaczekaj na mnie nie jest stricte wakacyjna. Pomimo iż opowiada o rozkwitającym uczucia dwójki osób, obecny jest motyw friends to lover, to nie jest to prosty, wakacyjny romansik. Książka porusza tematy bardzo trudne, z którymi mierzy się wiele nastolatków. Hejt, niezrozumienie wśród bliskich, a także radzenie sobie z problemami, złością, frustracją, nieprzepracowana ciężka przeszłość. Spośród wszystkich tych trudnych wątków, mnie najbardziej dosłowni poraził i sparaliżował moty rodziców głównej bohaterki. Nie mam słów i nie do tej pory nie mogę zrozumieć jak można własnemu dziecku coś takiego zrobić?
Jedyne, do czego mogłabym się doczepić, to kreacja głównych bohaterów. Mam nadzieję, że specjalnie autorka przerysowała tę dwójkę. Mam wrażenie, że w świecie rzeczywistym takich osób się nie spotyka. Avery w swoim niezdecydowaniu i braku przepracowanej przeszłości zaczyna irytować jak nikt inny. Natomiast Cameron zostaje początkowo przedstawiony jako kobieciarz, a tak na dobrą sprawę ma tyle cierpliwości w zdobywaniu Avery, że nie wiem czy ktokolwiek by to udźwignął. Dlatego wydaje mi się, że główni bohaterowie to zdecydowanie pięta Achillesowa tej książki, chociaż już ich losy, a także pozostałe osoby tworzą barwną i zaskakującą opowieść.
Mimo wszystko jestem na TAK i przyznam, że podobało mi się pierwsze spotkanie z autorką. Ponoć Zaczekaj na mnie jest pierwszym tomem więc może nie z niecierpliwością, ale zdecydowanie czekam na dalsze losy bohaterów. Wydawało mi się, że historia jest skończona, dlatego tym bardziej zaskakujące będzie, co jeszcze wymyśli Jennifer L. Armentrout.