Wypędzone. Praca zbiorowa. Carta Blanca 2013
Kobieta - zdobycz wojenna
„Wypędzone”, to książka, w której głos zostaje oddany kobietom. Autorkami spisanych wydarzeń są: Helen Plüschke, Esther von Schwerin i Ursula Pless-Damm wypędzone z Ziem Odzyskanych. Książki historyczne najczęściej opisują działania na froncie, obwieszając wygranych medalami i orderami. Książka ta, to opis nieheroicznego życia kilku kobiet, ich codzienności czasu wojny. Zaledwie trzy głosy kobiet, a pokazują, jak wielkie brzemię nosiła na sobie płeć piękna w tym okresie. Upokarzane, gwałcone, bite, brudne, niedożywione, niepewne jutra swojego i swoich najbliższych. Kobiety, które nie miały wpływu na bieg zdarzeń politycznych, ale ich konsekwencje musiały ponieść i one. W książce zostaje poruszony temat tabu, czyli „kobieta w roli zdobyczy wojennej”, pisze w znakomitym posłowiu tłumacz książki, Ewa Czerwiakowska. Trzy Niemki, które po wojnie zostały wypędzone z ziem polskich (Prusy Wschodnie, Śląsk, Pomorze i Mazury), nie były nazistkami. W dziennikach Ursuli Pless-Damm z ucieczki przed Armią Czerwoną i polskimi władzami komunistycznymi czytamy tak: „W pojedynczej celi leżała młoda kobieta i nikt nie wiedział, czym zawiniła. Dzień i noc przed drzwiami jej celi stali w kolejce niemieccy żołnierze, by zaspokoić swe żądze. Bronić się nie miała jak. Skazana została na straszny los. Ileż musiała się wycierpieć, zanim śmierć nie przyniosła jej wyzwolenia!”. Splądrowano nie tylko ich domy, ale i dusze.
Każda z nich opowiada swoja historię, każdej z nich historię są tak różne, a jednak tak tożsame. Wszystkie one bowiem, kładły się spać i budziły z tym samym strachem w oczach. Helen Plüschke ze Strzegomia i Ursula Pless-Damm z Główczyc na Pomorzu spisywały swoje przeżycia na bieżąco. Zapisywały na skrawkach papieru i chowały swoje słowa zwinięte do skarpetki. Esther von Schwerin z Dzikowa Iłławeckiego na Mazurach spisała swoje wspomnienia dopiero po latach. Jak pisze Ewa Czerwiakowska: „Wyjątkowy charakter tych trzech osobistych świadectw wynika jednak nie tyle z kronikarskiego zamysłu utrwalenia przełomowych wydarzeń, co z wewnętrznego pragnienia „zapisania siebie”, potrzeby spojrzenia od środka dziejącej się rzeczywistości na własne uwikłane i zagrożone „ja”, które nie godzi się na kapitulację w obliczu zniewalających i paraliżujących okoliczności.”
Lektura tej książki może być o tyle kontrowersyjna, o ile będzie konfrontowana z polską rzeczywistością okresu wojny. Jednak nie o porównania tu chodzi. Zachęcam do tej lektury z perspektywy kobiet. Z perspektywy człowieka zniewolonego, upokorzonego, bezsilnego, zastraszonego, bez wyjścia. To dobry moment na zadanie sobie kilku pytań.
Agnieszka Markowska