Och jakże Billy Bridgerton szczerze nie znosiła George'a Rokesby'ego i to właśnie na jego pomoc była zdana w jednej z kompromitujących damę sytuacji. Niestety ratowanie damy z opresji kończy się niepowodzeniem, a tych dwoje zmuszonych jest znosić swoje towarzystwo do momentu nadejścia ratunku. Jednak to jedno wymuszone przez los spotkanie stanie się początkiem nowego rozdziału tej wielce obiecującej znajomości.
Prosta, acz niebanalna fabuła, charakterni bohaterowie, cięty dowcip, namiętne uczucia i ocean emocji — z tych oto powodów wciąż sięgam po prozę Julii Quinn.
Wszystko przez pannę Bridgerton to tryskający dowcipem, pełen emocji romans historyczny, który pokazuje, że droga do szczęścia rzadko bywa usłana różami, a najciemniej jest pod latarnią. Humor, nagłe zwroty akcji i niezwykle prosta, lecz za każdym razem inna fabuła, okazuje się mieć niespodziewane konsekwencje. Jak na dobry romans przystało, nie zabraknie tu miłosnych uniesień i ekscytujących zbliżeń. Autorka jest mistrzynią w kreowaniu postaci, nie tylko tych pierwszoplanowych. Osobiście uwielbiam subtelnie budowane napięcie między bohaterami oraz słowną szermierkę, której sobie nie szczędzą, to moim zdaniem główne atuty twórczości Quinn. Nie od dziś wiadomo, że kto się czubi, ten się lubi, a Billy i George osiągnęli w tym prawdziwe mistrzostwo.