Jolanta Kosowska, to lekarka, aktywna zawodowo, matka niepełnosprawnego syna, autorka jedenastu powieści i współautorka trzech antologii. Podróżniczka wciąż poszukująca swego miejsca na ziemi. Ponoć najbardziej ukochała Włochy, a zwłaszcza Toskanię.
Będąc na wypoczynku w Dolomitach para narzeczonych, Oliwia i Marcello, dowiadują się, że tajemniczy wirus z Wuhan zaczyna opanowywać świat. On jest lekarzem i niezwłocznie musi wracać do pracy, czyli tam, gdzie jest teraz najbardziej potrzebny. Prosi swą narzeczoną o opiekę nad chorą babcią mieszkającą w Toskanii. To tylko pretekst, by chronić tych, których najbardziej kocha.
Rok 2020 to rok, który zostanie w naszej pamięci już na zawsze. W piekle pandemii to opowieść o życiu w czasach, w których wirus zbiera śmiertelne żniwo. Autorka niezwykle wiernie oddała wszystkie miotające nami w tamtym okresie uczucia: zagubienie, dezorientację i strach. Pędzący wciąż naprzód świat, nagle się zatrzymał. Przyszedł czas na zadumę. Zdaliśmy sobie sprawę, że najbardziej brakuje nam tego, co do tej pory mieliśmy na wyciągnięcie ręki, najbardziej doceniamy to, co utraciliśmy: wolność, kontakt z drugim człowiekiem, zdrowie. Byliśmy niczym ptaki, które za nic mają granice państw, nagle staliśmy się więźniami swoich czterech ścian. To było bolesne zderzenie z rzeczywistością.
"Teraz już wiem, że w życiu trzeba się spieszyć, nie warto niczego odkładać na później, że nic nie jest w nim pewne. Los zawsze może z nas zadrwić i „później” nie będzie już nigdy".
Nie jest łatwo zmierzyć się z tematem, którego mamy tak bardzo dość, który zburzył cały dotychczasowy porządek. Z pewną obawą sięgałam po tę lekturę, jednak ta trochę nostalgiczna i melancholijna powieść, okazała się balsamem dla duszy. Dużo tu pięknych wspomnień z podróży, zachwytu nad otaczającym nas światem, tęsknoty za normalnością. Poprzez jej strony odwiedzimy Wenecję, pokryte śniegiem Dolomity, Bergamo, Drezno i Wrocław, a azyl znajdziemy na Lawendowym Wzgórzu w Toskanii.
Książkę odebrałam poniekąd jako hołd dla służby zdrowia, której autorka jest przedstawicielem. Wojna z niewidzialnym, a jakże realnym wrogiem, poświęcenie, narażanie życia swego i najbliższych. Nie ma tu porywającej akcji, jest za to bardzo dużo emocji, zachwytu nad światem i piękny język.
"Życie składa się z małych rzeczy. I te małe rzeczy są bardzo ważne. Czasami najważniejsze".