Jake Fayter runął w dół ze skał w Somerset podczas wspinaczki na szczyt High Rock, który znał doskonale. Chwile przed upadkiem obok wspinacza przeleciały liny, które w napięciu powinny być jego zabezpieczeniem. Pomyłka i błąd w technice nie byłyby niczym dziwnym, gdyby nie to, że Jake jest jednym z najlepszych zawodowych alpinistów. Przyjacielem i byłym partnerem wspinaczkowym Jake`a okazuje się Nick Dixon. Komisarz policji kryminalnej zostaje poproszony o prowadzenie nieformalnego śledztwa. Jednak tajemnice kolegi, które odkrywa Nick, szybko sprawiają, że pożałuje, złożonej rodzicom wspinacza obietnicy.
Bardzo wartki, zwięzły kryminał, który bez problemów można przeczytać na jednym tchu w jeden wieczór. Nie ma tu obszernych opisów krajobrazów, ani miejsc, w których toczy się akcja. Dzięki temu trzyma w napięciu. Damien Boyd z zawodu jest prawnikiem, specjalistą prawa karnego. Pomysły na swoje książki, jak sam przyznaje, czerpie często z własnych zawodowych doświadczeń, co uatrakcyjnia odczucia czytelnika. Intrygujący jest fakt, że czytana przez nas historia mogła wydarzyć się naprawdę.
Jak na kryminały, do których przywykliśmy, jest dość krótki, bo ma niespełna dwieście stron. Może dawać wrażenie wątłej, śmiesznej historyki. Jednak nic bardziej mylnego. W tych dwustu stronach autorowi udało się zawrzeć wszystko, co powieść kryminalna powinna zawierać. Jest zagadka, są fałszywe tropy i zwodzenie czytelnika. Wszystko w punkt.
Jest to pierwsza książka Boyd`a, która trafiła na polski rynek. Bardzo dobra pierwsza książka, która zapowiada całkiem obiecującą serię kryminalną. Zakończenie W linii prostej jest irytujące. Pozytywnie irytujące, kiedy to czytającego denerwuje fakt, że nie może czytać dalej.