Już sam wierszyk zamieszczony na tyłach książki jest tak ślicnopikny, że aż chce się wyłożyć dutki na jej zakup. Nie wiecie co to dutki? Krucafuks! To pewnie jesteście cepry. Tych wyrażeń też nie rozumiecie? Tym bardziej powinniście nabyć „W góry!” Piotra Karskiego.
Dwie Siostry, które już od dziesięciu lat słynną z samych, książkowych strzałów w dziesiątkę wydały pokaźny, kreatywny przewodnik po górskich bezdrożach świata. Niby to pozycja dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, ale gwarantuję, że wielu dorosłych pochłonie ona niczym górska lawina. Wszystko tu jest – od planowania pieszej wyprawy z własnoręcznym rysowaniem mapy, przez tworzenie domowych stalaktytów, aż po konstruowanie barometru i projektowanie parku narodowego. Z niektórymi zadaniami będą główkowali się nawet dorośli, bo jak tu z łatwością ogarnąć proces erozji skał, albo obieg wody na Ziemi? Do kreatywnej eksploracji przydadzą się wszelkie materiały plastyczne – kredki, farby, a nawet fotografie z odbytych wypraw górskich. Warto potraktować książkę jako jedyny w swoim rodzaju pamiętnik i dziennik ze zdobywania szczytów.
„W góry!” powstało przy współpracy Tatrzańskiego Parku Narodowego, co gwarantuje rzetelność treści. Pewnie dlatego mnóstwo tu przykładów spod podhalańskich wierchów, ale nie tylko! „W góry!” to również wyprawa do odległych Alp, Himalajów, a nawet chińskiego masywu Huang Shan.
Książkę zilustrował i wymyślił Piotr Karski, podobno najprzystojniejszy z grafików młodego pokolenia. Przeszło 200 stron zdobią najprzeróżniejsze rysunki – piętra roślinne, przekroje gór, system produkcji oscypka, czy wzór peruwiańskiej tuniki z Imperium Wari. Dominuje niebiesko- biało – czarna paleta, dlatego też warto wyposażyć się w inne kolory. No bo jak to nie zamalować na bladożółto płatków dziewięćsiłu bezłodygowego, albo na szarobrązowo futerka alpejskiego świstaka?
„W góry!” można nie tylko z ciupagą (kupioną zgodnie z „tradycją” nad polskim morzem), ale z fajnym, innowacyjnym i dobrze zaprojektowanym przewodnikiem. Dzięki Dwóm Siostrom Janosikiem możesz być wszędzie – na szklaku, ale i w domu.
Danny Moore