Miałam za sobą tylko dwie przeczytane książki Lucindy Riley, gdy wiadomość o jej śmierci została podana do opinii publicznej. Nie ukrywałam swojego żalu z powodu odejścia naprawdę uzdolnionej autorki, którą dopiero poznawałam, ale zarówno pierwsze, jak i drugie spotkanie należało do udanych. Trzecie, tym razem z niepublikowaną dotąd powieścią Tajemnice Fleat House, również do takich zaliczam.
Kiedy w prywatnej szkole na angielskiej prowincji zostaje znalezione ciało ucznia, każdy z miejsca uznaje to za nieszczęśliwy wypadek albo samobójstwo. Śledztwo zostaje jednak wszczęte, a zaangażowana do niego zostaje Jazz Hunter, która nie zamierzała po ostatnim ciężkim roku dłużej pracować w policji. Komisarz postanawia wypełnić swój obowiązek ostatni raz i rozwiązać zagadkę śmierci ucznia, która nie jest pierwszym zgonem we Fleat House. Czeka ją trudne zadanie, gdyż czuje, że osoby, z którymi rozmawia, coś przed nią ukrywają i to nie tylko w obronie dobrego imienia Szkoły Świętego Szczepana.
Tajemnice Fleat House to pierwszy i ostatni kryminał napisany przez Lucindę Riley. Sama powieść nie należy do jej ostatnich, przedśmiertnych projektów, tylko została napisana kilka lat temu, a po drobnej korekcie i redakcji została wydana dopiero teraz. Mimo że Lucindy już z nami nie ma, czytelnicy mogli ponownie przeczytać napisaną przez nią historię, inną od jej pozostałych książek, a jednak w pewnym sensie taką samą. Autorka, choć zmieniła gatunek, nie porzuciła swojego stylu, który da się rozpoznać od pierwszych stron. Miała niezwykły dar: niezależnie od tego, o czym pisała w konkretnym fragmencie swoich książek, nie dało się od tego oderwać. Czy to opisy wnętrz, krajobrazów, czy wewnętrzne rozterki bohaterów, czy rodzinne sekrety, które wreszcie ujrzały światło dzienne… Riley po prostu umiała rzucić na czytelnika urok swoim piórem.
Tajemnice Fleat House to może nie jest najlepszy kryminał, jaki w życiu czytałam, ale jest naprawdę w porządku. Śledztwo z realistycznymi utrudnieniami, bohaterowie, którzy nie mówią całej prawdy, policjanci zaangażowani w sprawę – tak to właśnie powinno wyglądać. A Jazz Hunter to świetnie wykreowana postać pani komisarz, która nie poddaje się tak łatwo. Zarazem nie jest policjantem-maszyną i gdy w jej życiu prywatnym pojawiają się problemy wyższej rangi, Jazz bez wahania wie, co, lub kto, jest dla niej w tym momencie priorytetem. To ludzka, empatyczna, a zarazem odważna kobieta o niezwykłej intuicji i bystrym umyśle.
Lucinda Riley odeszła o wiele za wcześnie. Tyle przepięknych, inspirujących historii mogła jeszcze napisać, w tym o samej Jazz Hunter. Niestety, pozostało nam tylko wracać do powieści już wydanych oraz liczyć na to, że autorka pozostawiła po sobie jeszcze nie jedną historię, która za jakiś czas ujrzy światło dzienne. Tymczasem zachęcam do zapoznania się z Tajemnicami Fleat House, ponieważ to naprawdę wciągająca i pełna rozrywki oraz uroku powieść kryminalna.