Cztery odnalezione stopy, wyrzucone przez morze, pojawiające się jedne po drugich, skutecznie burzą sielską atmosferę lata w mieście Stavern. Pierwsze tropy policji pod nadzorem komisarza Williama Wistinga prowadzą do pięciu osób, które zaginęły rok wcześniej. Niestety, prowadzone śledztwo wydaje się być chaotyczne, pozbawione sensu i co najgorsze, nieprawdopodobne. Wisting, czuje, że nie potrafi właściwie rozdzielić sił swojej załogi. Z utęsknieniem wyczekuje punktu zwrotnego, momentu, gdy wychodzący na jaw fakt sprawia, iż wszystkie elementy układanki trafiają na właściwe miejsce. Intuicja podpowiada Wistingowi, iż za zaginięciami pięciu osób kryje się coś więcej. Co okaże się motywem? Jaką tajemnicą ofiary były z sobą powiązane? I dlaczego plan zabójstwa zawierał element odcinania ofierze jednej stopy? Nie będący sobą, z powodu przepracowania, Wisting staje przed śledztwem w sprawie pięciu zabójstw, w którym policja nie ma żadnego podejrzanego, konkretnego motywu ani pewnego tropu.
Oczywiście, do czego zdążył nas już autor przyzwyczaić, nie mogło zabraknąć wątku łączącego policyjne ustalenia z dziennikarską pracą córki Wistinga, Line. Mimo, iż wątek kryminalny jest ciekawy, Horst niczym nowym nie zaskakuje czytelnika. Jak zwykle czyta się go szybko, treść nie zostaje jednak dłużej w głowie, choć porusza wstydliwy temat w historii narodu norweskiego. Troszkę została zachwiana kolejność serii, co pewnie ma związek z prawem do publikacji. I chyba tylko ten element, dotyczący zaburzenia w chronologii wydarzeń z życia osobistego Wistinga i jego córki, jest najcenniejszą informacją na temat Szumowin