Czytając "Sześć lat później" miałam wrażenie, że Jake Fisher, główny bohater, siedzi obok mnie w barze i opowiada historię, w której brał udział sześć lat wcześniej.
Sześć lat temu, Natalie, miłość jego życia, rzuciła go, zostawiając liścik, że wychodzi za swojego dawnego chłopaka. Następnego dnia dostał zaproszenie na ich ślub. Pojawiwszy się na ceremonii, aby na własne oczy ujrzeć koniec tego niezwykłego lecz krótkiego związku, składa jej obietnicę, iż nie będzie nigdy szukać z nią kontaktu. Natalie znika z jego życia.
Po sześciu latach jednak, zupełnie nieoczekiwanie, znów się pojawiaiu. A wszystko zaczyna się od nekrologu, który Jake zauważył w uniwersyteckiej sieci- wynikało z niego, iż w tragicznych okolicznościach zmarł mąż Natalie, Todd. W tej sytuacji jego decyzja może być tylko jedna, niestety odnalezienie Natalie okazuje się trudniejsze niż przypuszczał.
Mimo obietnicy, którą złożył jej sześć lat wcześniej, Jake postanawia wrócić do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, łamiąc dane Natalie słowo. Nie spodziewa się, jakie wydarzenia uruchomi podejmując tę decyzję.
Wygląda na to, iż kobieta bardzo starannie zatarła za sobą wszelkie ślady. Próby dotarcia do niej poprzez ludzi, których znali wspólnie, nie przynoszą rezultatów. Co gorsze, wszyscy zachowują się tak, jakby nigdy ani Jakea ani Natalie nie spotkali. Nikt nie widział ich razem, dla wszystkich oprócz głównego bohatera nie istnieją dowody na to, że kiedykolwiek byli razem. Czy uczucia sprzed sześciu lat, jakimi wciąż żyje Jake, są tylko wytworem jego wyobraźni, próbą poradzenia sobie z bólem po śmierci ojca?
Autoironia, jaką często posługuje się Jake, ciekawie poprowadzona historia. "Sześć lat później" to kolejny bestseller Cobena. Szkoda byłoby go przegapić. Polecam!
/MC/