Kocham słowiańskie klimaty, a to za sprawą serii Kwiat paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk, czy i ta powieść skradła moje serce?
Julia i Krzysztof tworzą rodzinę, jakich w naszym kraju coraz więcej, ona, godząca rolę matki, samotnie wychowującej dzieci i nauczycielki, on w pracy za granicą. Oddalają się od siebie i niespecjalnie szukają kontaktu. Rodzice Julki, widząc, co się dzieje, wysyłają ją wraz z dziećmi na wakacje. To wczasy w Beskidzie Niskim u leczącego ziołami szeptuna. Okazuje się on być młodym i przystojnym mężczyzną, wyklętym przez miejscowych pół-Romem. Od samego początku powietrze między nimi aż iskrzy od emocji.
To wymarzona lektura na letni wypoczynek, piękna i wzruszająca. Upalne lato, klimatycznie miasteczka Beskidu Niskiego i cudowne okoliczności przyrody sprzyjające rozkwitowi uczuć. To miłość zupełnie nieoczekiwana, mająca do pokonania wiele przeszkód. Z ogromną przyjemnością śledziłam wszystkie poczynania naszych bohaterów i targające nimi emocje. Autor świetnie ich scharakteryzował, miałam wrażenie, że są realnymi postaciami. Julka nie ma łatwego życia z dorastającą, zbuntowaną córką, nękaną koszmarami po przeżytej traumie i synkiem borykającym się z wieloma dolegliwościami, z których najbardziej przykrym jest AZS, czyli atopowe zapalenie skóry. Autor dość dosadnie pokazał, jak brak jednego z rodziców destrukcyjnie wpływa na funkcjonowanie całej rodziny, jak bardzo boli dzieci jego nieobecność.
Więź z naturą, czerpanie z niej pełnymi garściami, życie według pór roku – czas w chacie Waldka się zatrzymał. Ziołolecznictwo i życie z pracy rąk własnych wywołują nostalgię i tęsknotę za dawnymi, nieskomplikowanymi czasami. A miejscowe legendy dodają tej historii magii i kolorytu.
Obraz sielskiego czasu na wsi, w pięknych okolicznościach przyrody, pozwolił mi, choć na chwilę, przenieść się tam myślami. Nie obyło się również bez kilku wzruszających momentów. Autor doskonale połączył sielskość z ciemnymi stronami życia. Jeśli tak, jak ja szukasz odrobiny magii w codzienności, zapraszam do lektury.