Szczurów się generalnie nie lubi. Bo są brudne, taplają się w ściekach, roznoszą zarazki i mają obrzydliwy ogon. Wraz z gołębiami tworzą ponury obraz dużych miast, są niczym wzbudzający przerażenie bezdomni, z którymi nie wchodzi się w jakiekolwiek interakcje. Ale mimo strachu, jaki wzbudzają, każdy doskonale wie, że szczur to jedno z najinteligentniejszych zwierząt. I może właśnie połączenie śliskiego ogona i długich siekaczy z niezwykłą błyskotliwością wzbudza lęk?
Ale nie taki obraz szczura kreuje białoruska pisarka Olga Gromyko w opowiastkach z życia wziętych pt. „Szczurynki”. Zaczyna się groźnie od historii o wielkim szczurze, który zabijał hodowane przez małą Olgę króliki. Był to prawdziwy, zwinny i bezczelny morderca, do którego powoli dołączały kolejne szczury. Nie było na nie sposobu, więc autorka po prostu straciła serce do hodowli królików, a po piętnastu latach postanowiła przekonać się do szczuraków i przygarnęła jednego do domu. A jak ktoś już ma jednego długoogoniastego osobnika, to pragnie kolejnego i kolejnego… i końca nie widać. Później te kolejne rodzą dzieci, zaczynają się wyjazdy na wystawy, zdobywanie innych umaszczeń itd. Ten rozwój zdarzeń zna z pewnością hodowca każdego zwierzaka.
Olga Gromyko spisała zabawne sytuacje z jej sześcioma szczurynkami w rolach głównych, a Marina Misiura je zilustrowała. W ten sposób powstała śliczna i zabawna książeczka, która przybliża charakter tych gryzoni i przełamuje barierę strachu i lęku przed dotknięciem długiego ogona, który wcale nie jest śliski, a aksamitny i cieplutki. Bardziej podstępne szczury zamaczają go np. w owocowej herbacie, a następnie oblizując delektują się jej smakiem. Bo szczury to naprawdę inteligentne stworzenia, które swoimi pomysłami i wspaniałym usposobieniem skradną sobie serce każdego, kto tylko postanowi zamieszkać z nimi pod jednym dachem.
Marta Kosicka