Powieść, która wprowadziła mnie w świąteczny klimat! Co roku decyduję się przeczytać dwie gwiazdkowe książki. W tym roku jedna z nich były Święta w miasteczku Anielin Iwony Mejzy.
Wypełniona rodzinną tajemnicą i ciekawymi postaciami powieść zabrała mnie do sennego, oświetlonego świątecznie i oprószonego śniegiem miasteczka, w którym pojawiają się nowe osoby, zawiadomione przez notariusza. Sprawa dotyczy starego młyna. Czy koropoludki – Malwina i Krzysiek – odnajdą się w tym jakże innym świecie?
Ciepła powieść o sile rodziny, otwartości na doświadczenia i emocje. O pamięci i tworzeniu wspomnień.
"Bo tak to już jest, że cześć naszych wspomnień nie pochodzi z naszej pamięci, tylko z tego, co nam w odpowiednim czasie opowiedziano, malowniczym słowem, przywołując obrazy, dźwięki, zapachy."
Poczułam się zaproszona do tworzenia wspomnień i opowiadania o tym, czego młodsi mogą już nie pamiętać, mimo że przecież to przeżyli.