Nie wyobrażam sobie, by co rok nie przeczytać świątecznej książki Magdaleny Kordel. Autorka ma w swoim piórze magię, która zbliża nas do świąt, ale tego, co jest w nich najważniejsze. Do bycia z drugim człowiekiem. Sprawia, że Boże Narodzenie to czas przenika świata realnego z problemami, ze światem duchowym, magicznym, w którym wszystko jest łatwiejsze, jeśli się na niego otworzy swoje serce.
Rzeszów. Kornelia jest wdową i matką trzech wspaniałych córek. Niestety nagła śmierć męża sprawia, że kobieta nie radzi sobie z życiem. Popada w depresję, w której jedynym lekiem są proszki nasenne. Niestety okazuje się, że letarg w jaki popada odrywa ją od życia. Kobieta gubi się i gdyby nie dojrzałość najstarszej z córek – Basi, mogłoby to wszystko skończyć się źle. Roztrzaskane serce matki powoduje roztrzaskanie świata dzieci.
W tym samym czasie w naszym już znajomym Miasteczku, Klementyna nie może poradzić sobie z weną piernikową. Pomimo otwartego serca, chęć i wielu zamówień, nie potrafi wyrobić ciasta z tym zapałem i zaangażowaniem, z którego słynie. Potrzebuje znów uratować jakąś zbłąkaną duszę. Szczęście i "przypadkowe” koleje losu sprawiają, że te dwie kobiety spotykają się by wzajemnie sobie pomóc i skleić świat Kornelii.
Światełko w oknie to wspaniała propozycja książki świątecznej. Miasteczko położone w sercu Beskidu Niskiego, niesie ze sobą pewną magię. Ludzie znają się tutaj doskonale i wszystko, o sobie wiedzą. Wtrącają się, ale w ten pozytywny sposób. Aby zaakceptować to miejsce i nauczyć się w nim żyć, należy w pierwszej kolejności pokochać ludzi i otworzyć się na ich uśmiech, serdeczność i uwagę. Klementyna w świetny sposób pokazuje jak to zrobić. Kornelia dopiero musi się tego nauczyć. A ty? Byłbyś na to gotów? Być dla innych wsparciem i wciąż do nich należeć, mieć czas (przecież w dzisiejszych czasach tak cenny) na rozmowy i bycie przy innych, czasem nieznajomych. Pomimo iż w książce oczywiście są akcenty świąteczne – prezenty, choinka, pierniki, wigilia i to wszystko, bez czego nie wyobrażamy sobie świąt, jednak jest temu poświęcone niewiele miejsca. Autorka skupiła się w większości na przygotowaniu do świąt serca i ducha. Przesłanie bowiem wypływające z książki zakłada, że prawdziwe Boże Narodzenie to czas cudów w relacjach między ludźmi. I to mi się bardzo podoba. Niby powieść obyczajowa, przepełniona magią świątecznego czasu, ale jakże cudna i wspaniała z ogromnym i pięknym przesłaniem.
Magdalena Kordel jest autorką poruszającą serca, więc nie dziwię się, że wszystkie jej książki czyta się z zapartym tchem i ze łzami w oczach. Jest w niej wszystko – od smutku, rozpaczy, po niedowierzanie i końcowe szczęście i wzruszenie. Dla takich tytułów warto czytać i warto zaprzyjaźniać się z bohaterami. Dla mnie bardzo bliska była Kornelia, też parę lat temu straciłam przed samymi świętami kogoś bardzo bliskiego. Czytając Światełko w oknie wiem, że bliscy nie odchodzą na zawsze, nie zostawiają nas zupełnie samych. Jest tylko jedno ALE – należy otworzyć się na nowe. Pamiętać, ale nie rozpamiętywać. Żyć, a nie umierać za bliskimi. Tęsknić, ale nie zamartwiać się. I marzyć przez wielkie M, ponieważ w święta marzenia mogą się spełniać.
Otwórzmy się na drugiego człowieka i na życie na nowo, a może dla każdego czytelnika zaświeci Światełko w oknie. Spróbujcie i dajcie wciągnąć się w ten magiczny wir przedświątecznych, magicznych chwil. Polecam serdecznie i z otwartym serduchem.