"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął", Jonas Jonasson, Świat książki 2012
Na rynku wydawniczym pojawił się niedawno "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"; sam tytuł jest już intrygujący, a gdy dodać do tego notkę wydawcy o sprzedaży 1,5 miliona egzemplarzy, oraz, że jest to szwedzki Forrest Gump, robi się jeszcze ciekawiej.
O Allanie Karlssonie, głównym bohaterze, można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest zwykłym staruszkiem. I na pewno, do jego niezwykłości nie zalicza się fakt, że przeżył właśnie sto lat. Czytelnik poznaje go w sytuacji, gdy wychodzi przez okno swojego pokoju w Domu Spokojnej Starości w Malmkoping, w dniu swoich setnych urodzin, rozpoczynając tym samym kolejną niezwykłą przygodę w swoim życiu. Jak na kogoś, kto w chwili ucieczki nie ma sprecyzowanego planu dokąd się udać, to co dalej przydarza się Allanowi, brzmi po prostu niesamowicie. Galeria postaci, z którymi po drodze nasz stulatek będzie miał do czynienia i wszelkie konsekwencje, jakie z tego wynikną, zapewnią każdemu czytelnikowi niesamowitą frajdę.
Oczywiście autor nie mógł zostawić odbiorcy z tak niepełnym obrazem samego Allana, dlatego też jego długa historia życia została wpleciona w wydarzenia po ucieczce. Allan będąc już nastolatkiem stał się specjalistą od ładunków wybuchowych wszelkiego rodzaju, małego i dużego kalibru. Doskonale wiedział jak coś wysadzić. I ta właśnie umiejętność była początkiem każdej jego przygody.
Celowo nie wspominam o szczegółach dotyczących zarówno akcji powieści, jak i życia Allana Karlssona, uważam bowiem, że osoby sięgające po "Stulatka", po przeczytaniu tej recenzji, znające poniekąd główne wątki fabuły, stracą przez to element zaskoczenia, który jest główną bronią autora. To co dzieje się w tej powieści jest niesamowite i nie chciałabym odbierać nowym czytelnikom zabawy wynikającej z poznawania kolejnych epizodów z życia samego Allana oraz jego nowych towarzyszy.
Powieść Jonasa Jonassona nazywana jest szwedzkim Forrest Gumpem i jest w tym stwierdzeniu sporo racji. Komizm sytuacyjny oraz niektóre spostrzeżenia Allana, są podobne do tych znanych nam z powieści Grooma Winstona ("Z polityką było bowiem tak, że nie tylko była niepotrzebna, ale niekiedy także niepotrzebnie zawiła").
Wkradły się oczywiście słabsze momenty do powieści, niektóre historie są mocno przesadzone, ale gdy potraktować całość z przymrużeniem oka (co z pewnością było zamierzeniem autora) powieść jest prawdziwą ucztą. Bawmy się historiami Allana, odrobina absurdu na co dzień nie zaszkodzi.
/MC/