Rozsmakowałam się w Stambule. I to nie tylko kulinarnie, bowiem przepięknie wydana i opatrzona klimatycznymi fotografiami książka Bartka Kieżuna – Stambuł do zjedzenia to wspaniała, odkrywcza podróż po tym niezwykłym europejsko-azjatyckim mieście. Tureckimi smakami mam przyjemność i szczęście być rozpieszczana przez narzeczonego, który codziennie zaskakuje mnie potrawami ze swojego kraju, więc z przejęciem biegałam co chwilę z książką, żeby pokazać, że tu tarhana (przepyszna, a do tego super zdrowa zupa z podwójnie fermentowanego jogurtu), a tu menemen (smażone pomidory z jajkami), i, by zapytać, czy zjemy w końcu aşure (pudding z suszonymi owocami i ziarnami – mi przywodzący na myśl kutię).
Oprócz przepisów, które okraszone są smaczkami odnośnie pochodzenia nazw i samych potraw, znajdziemy na kartach tej książki barwną i zabawną podróż po Stambule, który autor opisuje jako miasto różnorodne, czarujące i onieśmielające swą historią, bo o historii Turcji, jak i samego miasta nad Bosforem, poczytamy tu naprawdę z ciekawością, szczególnie jeśli interesuje nas historia świetności i upadków tego niezwykłego miasta. Bartek Kieżun oddaje też często głos rodowitym mieszkańcom i opisuje z humorem swoje perypetie z opanowaniem jego topografii.
Stambuł jest na mojej liście do odwiedzenia i zjedzenia, więc myślę, że ta pozycja będzie świetnym uzupełnieniem tego, co mój prywatny, ukochany przewodnik, będzie chciał mi tam pokazać. A że stambułczykiem nie jest, może okaże się, że porady, których autor nie szczędzi, pomogą nam w jakimś momencie i dodadzą naszej podróży uroku. Dla osób uczących się tureckiego, zakochanych w tym kraju, w jego kulturze i atmosferze – uczta dla oka, wyobraźni, a jeśli macie zacięcie kulinarne także dla kubków smakowych.