Po debiutanckim Fanfiku z ubiegłego roku Natalia Osińska została okrzyknięta „Małgorzatą Musierowicz środowisk LGBTQ”. Ten dosyć odważny i kontrowersyjny tytuł jak ulał pasuje do młodej pisarki. Czytając jej najnowszą powieść tajemniczo zatytułowaną Slash nie sposób wyzbyć się skojarzeń z autorką słynnej „Jeżycjady”.
Slash to poniekąd kontynuacja historii rozpoczętej w Fanfiku. Nie trzeba jednak znać fabuły pierwszej książki Osińskiej by swobodnie załapać wątek. Może nawet lepiej jej nie czytać i dać się zaskoczyć. Osią narracji jest skomplikowana relacja dwóch głównych bohaterów, osadzona w realiach szkoły średniej. No właśnie. Slash należałoby zaliczyć do literatury młodzieżowej, bohaterowie mają po 17 lat, przeżywają perypetie typowe dla nastolatków okresu dojrzewania, buntują się przeciw pokoleniu rodziców, uciekają z domów, wagarują, próbują środków odurzających, zakochują się i dramatycznie ze sobą zrywają. Wszystko to, tyle że…z małą różnicą.
Styl Osińskiej z początku może wydawać się banalny i naiwny. Trzeba jednak pamiętać, że powieść adresowana jest do młodych ludzi, pogrążonych w świecie komunikacji cyfrowej, krótkich i natychmiastowych wiadomości. Język autorki stara się naśladować współczesny, młodzieżowy slang. Wychodzi to często koślawo i nieszczerze. Dialogi bywają trywialnie ugrzecznione jak pod dyktando rodzicielskiej cenzury. Również Poznań – w którym toczy się akcja książki – pozbawiony został ezoteryczności rodem z utworów Pidżamy Porno. Nikt nie mówi gwarą, nie kończy i nie zaczyna zdań od charakterystycznego tej. Szkoda.
Temat środowisk LGBTQ – ważny i aktualny, przedstawiony nieco sztampowo, nawet odrobinę karykaturalnie. Dużo tu klisz, które tęczowe środowiska dawno obaliły pokazując olbrzymią różnorodność charakterologiczną swoich reprezentantów. U Osińskiej natomiast młody gej zainteresowany jest tajnikami manicure i uczęszcza do szkolnego kółka teatralnego. Jak dla mnie – zbyt oczywiste i bardzo kaleczące.
Świetnym zabiegiem jest wplecenie w fabułę rzeczywistych wydarzeń ostatniego roku. Mamy zatem kolorowy, rosnący w siłę poznański Marsz Równości, a także partyzanckie przygotowania do Czarnego Protestu. Atmosferę skandującego tłumu, wrzawę demonstracji autorka oddaje z iście reporterską pieczołowitością.
Jestem ciekaw co by powiedziała sama Musierowicz po przeczytaniu powieści Osińskiej. Czy uznałaby ją za godną kontynuatorkę snucia poznańskiej sagi młodzieżowej? Bohaterowie powieści noszą imiona Leon i Tosiek. Trochę archaiczne, takie właśnie „musierowiczowskie”. Być może to jedyne trafne porównanie twórczości obu pań. Ja staroświecko pozostanę miłośnikiem "Jeżycjady”, natomiast Osińskiej należą się wyrazy uznania za literacką próbę podjęcia trudnej i istotnej tematyki.