Każdy brzdąc ma swoje skarby i niezależnie od tego, czy są to jednogroszowe monety, stare bilety kolejowe, czy magiczne kasztany, zawsze pojawia się typowy dla posiadaczy skarbów problem; gdzie skryć ów drogocenny majątek przed żądnymi łatwego zysku lub szybkiego odzysku utraconego mienia dorosłymi? Pare ciekawych pomysłów na supertajne kryjówki można znaleźć w książeczce o znaczącym tytule Skrytki - autorstwa Mateusza Wysockiego i Agaty Królak. Pozycji wydanej całkiem niedawno przez niszowe, a więc być może niesłusznie skrywane na księgarnianych półkach i w magazynach, Wydawnictwo Ładne Halo .
Dziwna rzecz. Robiąc porządek na komodzie zapełnionej stertami książek pierwszego kontaktu (czyt. na najbliższe pare miesięcy), spod grubaśnych woluminów, gdzieś spomiędzy opisu żywota Józefa Goebbelsa, a zbioru satyrycznych utworów młodszego o dwa lata Michaiła Zoszczenki, wysunęła się tajemniczo cienka, czarna książeczka w twardej oprawie. Jej tytułu próżno było szukać na okładce czy grzbiecie, a i w środku dopiero wzmożony ruch gałek ocznych poskładał litery w jedno, tytułowe słowo. Choć znajduje się ono na specjalnie dodanej nakładce, paradoksalnie skrywa ona treść opinając książkę i utrudniając ciekawskiemu czytelnikowi błyskawiczne poznanie jej zawartości. W momencie gdy wprawiony w nastrój opanowując zaciekawienie delikatnie wysunąłem książeczkę z nakładki, ujrzałem w centrum okładki malusieńką dziurkę od klucza.
I to był ten moment, w którym zawiesiłem ojcostwo. Skierowałem się ku kanapie na pięciominutowy urlop odrodzicielski. Czując na policzkach pojawiające się wypieki powiedziałem: Niech się dzieje co chce. Niech dzieciaki rozniosą pokój, pozbijają szklanki, porysują laptopa, czy wzbogacą dywan o plastelinowe wzory. Muszę wiedzieć. Niezależnie, czy to tomik poezji, album fotograficzny lub może nieziemsko wydana broszura Świadków Jehowy.
Tak wśród krzyków i wrzasków, ostrzeliwany co rusz migocącymi piłeczkami przeznaczonymi, jak sądze, dla zdziczałych zwierząt, spędziłem cudowne pięć minut na lekturze tekstów-porad traktujących o miejscach, gdzie można ukryć mniej lub bardziej wartościowe "coś". Z pewnością autor Mateusz Wysocki niejedno w życiu schował, dziś zaś odkrywa przed czytelnikami mikroświat, którego na codzień nie dostrzegamy, odsłaniając zarazem jako debiutant swój wielki talent. My, dorośli nie patrzymy na liczne skrytki dziecięcym okiem, dojrzało nam ono i choć widzimy więcej nierzadko towarzyszy nam, a przynajmniej mi uczucie odarcia z czegoś wyjątkowego. Któż z nas schowałby dziś coś cennego pod dywanem, czy za odstającą korą drzewa. Pozbawione wyjątkowości są też zakurzone strychy, zapajęczone piwnice, zarośnięte ogrody. Niejeden z nas śmieje się z poczuciem wyższości z maluchów, które w trakcie zabawy w chowanego ukrywają się za przykrótką zasłoną pewne swej niewidoczności. Książka Skrytki pozwala rodzicom spojrzeć na pewne miejsca okiem dziecka, dzieciom zaś dostarczy mnóstwo świetnych pomysłów do wprowadzenia w życie.
Pod kamieniem
Również pod kamieniami toczy się życie
To właśnie tu zmęczone upałami mrówki
chowają się przed słońcem, a podłużne robaki
urządzają sobie potańcówki. Kamień ma
swoje zasady - nie puści pary z ust,
choćby świat się walił.
Warto jednak, głośno i dobitnie powiedzieć, że nie było tej książeczki bez absolutnie wspaniałych, minimalistycznych ilustracji Agaty Królak, która zaprojektowała też zjawiskową okładkę. W ten sposób zgodnie z założeniem wydawnictwa dobry design uzupełnił się z autorską historią tworząc niezapomnianą pozycję na pograniczu literatury i sztuki.
Odwiesiłem ojcostwo, powróciłem z miniurlopu odrodzicielskiego zrelaksowany i pełen dobrego humoru, który natychmiast przelałem na swoje pociechy. Wspólna lektura potwierdziła oczekiwania, że produkt znajdzie grono małych fanów wśród najbardziej oczekiwanej grupy targetowej. Jej przedstawiciele ukrywający swoje niejednokrotnie zrabowane skarby, po lekturze tej książki ujawnią z pewnością niepokojący, dla szukających zguby dorosłych, błysk w oku.
Gorąco polecam.
Maciej Kuhnert