Rzeczy, które robimy w ciemności to mroczna powieść psychologiczna Dominiki van Eijkelenborg. Pod tym obco brzmiącym nazwiskiem skrywa się polska autorka, mieszkająca w Holandii.
Dwie kobiety: Joanna, fotografka u progu wielkiej sławy, oraz Lia, redaktorka poczytnej gazety. Jeden mężczyzna – Tomasz Rajter. Dla Joanny jest on cieniem z przeszłości, który zrujnował jej życie, natomiast z Lią Tomasz buduje teraźniejszość.
Muszę przyznać, że pierwsze rozdziały nie wywarły na mnie większego wrażenia i gdyby nie to, że znam autorkę z poprzednich powieści, być może nie kontynuowałabym tej przygody. I byłby to ogromny błąd. Historia początkowo toczy się dość spokojnie, momentami przerywana jest bolesnymi migawkami z przeszłości. Tę rutynę przerwa dopiero zniknięcie nastoletniego syna Lii. Opis traumy, którą przeżywają rodzice zaginionego dziecka, robi spore wrażenie. Wydarzenia śledzimy z wielu różnych perspektyw, co daje panoramiczny obraz.
"Bo nic nas tak nie dotyka jak to, że ci, których potrzebujemy do życia jak powietrza, duszą się bez nas podobnie, jak my bez nich".
Autorka używa prostego i zrozumiałego języka, a przeplatanie wydarzeń teraźniejszych, z tymi z przeszłości, podsycało moją ciekawość poznania i zrozumienia. Poruszanie się po najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej duszy, jest tym, co pisarce wychodzi najlepiej. Umiejętne tworzenie portretów psychologicznych postaci i nadanie im głębi, wywołuje w nas, czytelnikach, całe spectrum najrozmaitszych emocji. Wciąż towarzysząca atmosfera niepokoju, tworzyła iście duszny klimat, jednocześnie pragnęłam nigdy nie kończyć czytania i jak najszybciej poznać prawdę, a ta okazała się bardziej złożona, niż przypuszczałam...