Z prozą Sylwii Kubik jest u mnie tak, że bez znaczenia, po jaki tytuł sięgnę, zawsze spędzam z nim świetnie czas. Uwielbiam kreację bohaterów, ale także ich świat, czasem zabawny, czasem trudny, ale zawsze prawdziwy. Między wierszami czuję, że autorka jest wspaniałą osobą, niezwykle wrażliwą, ale także otwartą na wszystko co życie przyniesie. Druga (i ostatnia) część cyklu Pod obcym niebem jest kontynuacją losów Lucjana i Marianny. Tym razem przed dwojgiem zakochanych pojawia się szansa na lepsze i spokojne życie w Polsce. Koniec wojny zastaje ich wprawdzie na robotach u bauera, ale kiedy tylko w świat rusza informacja o kapitulacji Niemiec, Polacy masowo wracają do Ziem Odzyskanych.
Lucjan i Marianna wraz z synkiem postanawiają wrócić do ojczyzny i rozpocząć wszystko od nowa. Chcą zamieszkać z rodziną chłopaka i jak przystało na Polaków, wziąć ślub. Pracowitość Marianny i zaradność Lucjana szybko procentują. Otrzymują nowe gospodarstwa, mężczyzna zatrudniony zostaje jako weterynarz. Wspólnie pokonują wszelkie przeciwności, takie jak choroba Franki, rozprawienie się z przyszłością Marianny czy stale tracone dzieci w wyniku przedwczesnych porodów. Zakochani trwają przy sobie za sprawą silnego uczucia. Marianna przyjmuje wszystkie pomysły męża, a ten świata poza nią nie widzi i chce dla niej jak najlepiej. Każdemu życzę takiego uczucia.
Bardzo podobała mi się ostatnia scena, kiedy Marianna z nostalgią żegna swój ukochany dom i wieś, a wszystko po to, żeby zacząć życie w nowym, jeszcze cudowniejszym miejscu. Nowy dom jest jak z marzeń i to pokazuje, że marzenia są po to, żeby dążyć do ich spełnienia. Przyznam, że ta właśnie scena najbardziej mnie rozczuliła, chociaż po drodze wielokrotnie byłam zła, sfrustrowana i smutna z tych wszystkich przeszkód, które napotkali bohaterowie. Jednak, co jest niezwykle zaskakujące, scenariusz historii Lucjana i Marianny napisało samo życie. Tak, dobrze czytacie. Są to bowiem dziadkowie autorki, która w świetny sposób, przy współudziale siostry, spisała dzieje swoich najbliższych. Powiem szczerze, że nawet mi przez myśl przeszło, że nigdy nie zdajemy sobie sprawę ze swoich korzeni, dopóki nie zaczniemy ich odkopywać i drążyć.
Jak już wspomniałam pisarstwo Sylwii Kubik dla mnie zawsze jest trafione i czas spędzony z autorką jest przyjemnością, dlatego bardzo podobała mi się ta książka. Dodatkowo fakt, że to dalsze losy dziadków samej Kubik, oczywiście sfabularyzowane, dodają tej książce jeszcze więcej uroku i miłości. Czasem akcja zbyt przyspiesza, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że nie wszystko należy opisywać ze staranną dokładnością. Cykl Pod obcym niebem zajął szczególne miejsce w moim sercu. Polecam, żeby każdy dał się oczarować autorce i jej rodzinie.