Pisarka, autorstwa Magdy Stachuli, to był mój pierwszy kontakt z twórczością „prekursorki gatunku domestic noir w Polsce”, jak czytamy na okładce. Po lekturze książki wiem, że był to nie tylko pierwszy, ale i ostatni raz, kiedy sięgnęłam po książki tej twórczyni.
Zanim przejdziemy do omawiania szczegółów tekstu, warto zaznaczyć, że jedyne w miarę emocjonujące wydarzenie, które ma miejsce w powieści, wspomniane jest na tylnej okładce. Także gdy już do niego dochodzimy, niespodzianki nie ma żadnej. Nie rozumiem, skąd pomysł i decyzja, by jedno z najbardziej znaczących wydarzeń historii podać czytelnikom jak na tacy.
Jednak nawet gdyby to, że pewnego dnia główna bohaterka znika, nie zostało wspomniane na okładce, nie wpłynęłoby to bardzo znacząco na ocenę całości. Pisarka jest bowiem historią wtórną i nudnawą.
Trudno określić, kto tu jest głównym bohaterem, ponieważ całość zbudowana jest z krótkich rozdziałów, a w każdym z nich mamy innego narratora (każda z postaci wypowiada się w formie pierwszoosobowej). Niekiedy czytamy o jakichś wydarzeniach z perspektywy naszej tytułowej pisarki, czyli Laury Ruty, by za chwilę narrację przejął jej mąż Sebastian, jej agent literacki Artur Konarski bądź aspirująca pisarka, Joanna Sernecka. I tu pojawia się jeden z problemów tej książki – przez to, że często bohaterowie opowiadają o tym samym, czytamy o pewnych sytuacjach częściej niż raz. Poza tym, narracja przesycona jest szczegółami, które są niepotrzebne, ponieważ nie wpływają ani na postęp fabuły, ani na budowę postaci – na przykład, czy warto wiedzieć, że Sebastian ma mieszkanie na najem krótkoterminowy w Gdańsku? Albo że Artur nie lubi prasować? Nie warto, bo akcja książki do Gdańska nie przenosi się ani razu, a wyprasowane koszule Artura nie mają żadnego wpływu na fabułę.
Nie tylko nie wiemy, kto jest głównym bohaterem. Problemem w Pisarce jest również to, że żadna z postaci nie wzbudza zarówno sympatii czytelnika, jak i jego zainteresowania. Bohaterowie są jednowymiarowi, dość nudni, niezbyt inteligentni, nie mają nic ciekawego do powiedzenia, więc ich wyznania w kolejnych rozdziałach nużą albo irytują.
Wątki poruszane w książce są sztampowe i nie za dobrze opisane – zazdrosna kochanka, szalona fanka, twardy glina. Wszystko to już było, na rynku jest mnóstwo thrillerów i kryminałów, w których każdy z tych wątków został opisany o wiele lepiej. Sam motyw zniknięcia Laury i rozwiązanie tej zagadki są tak naciągane, że gdy już dochodzimy do punktu kulminacyjnego, emocji nie czuć właściwie żadnych. Może poza ulgą, że całość się niedługo skończy. Poza tym, w pewnym momencie pojawia się nowy wątek, ktoś Laurze grozi, ale ten temat nie zostaje poprowadzony dalej. Po co w takim razie w ogóle go wprowadzać?
Gdy dodamy do tego wpadki językowe, z których pierwsza pojawia się już pierwszej stronie („A wymyślone przez panią historie ziszczą się w rzeczywistości?” – a gdzie indziej miałyby się ziścić?), całość czyta się naprawdę bardzo źle. Dodatkowo, pojawiają się takie wrzutki, jak „Jak mogłem ją tak upokorzyć, zdradzić – i to z kim? Z o dziesięć lat młodszą dziewczyną z branży beauty.” Jaki ma cel to zdanie? Gdyby kochanką była dziewczyna z innej branży, innego zawodu, to powodów do wstydu byłoby mniej?
Pisarka to słaba, źle napisana, nudna historia. Nie poleca się do czytania.