Ilość cierpienia zebrana na kartkach Papierowego Pałacu Mirandy C. Heller przelała moje pojemne naczynie na ból i sprawiła, że wkradła się do mojego serca pewnego rodzaju znieczulica. Od pewnego momentu w książce miałam w głowie pytanie: "i co jeszcze?" Mam wrażenie, że autorka o pół kroku przekroczyła granicę, między poziomem cierpienia, wywołującym skurcz serca i empatię, a nieprawdopodobną groteską. Jednak jest w tej powieści zgrabna narracja i niejednoznaczne uczucia, które pozwalają jej się wybronić, mimo melodramatyzmu, który powstał na skutek wrzucenia do fabuły wszystkich możliwych okropności tego świata.
Elle ma swoją przestrzeń na ziemi. To tytułowy Papierowy Pałac, letni domek nad oceanem, który łączy pokolenia i jest miejscem, gdzie bohaterka poznała Jonasa, miłość swojego życia. Jednak mężem Elle jest Peter, którego żona darzy także na tyle głębokim uczuciem, na ile pozwala jej poszarpane serce i psychika. Kobieta zostaje skonfrontowana ze swoimi uczuciami i czuje, że tym razem nie może uciec przed odpowiedzialnością i musi wybrać, choć wybór wydaje się niemożliwy.
Powieść pokazuje, jak zło zatacza coraz większe kręgi, jak przesłonięte oczy rodziców pozwalają mu się dopełniać i jak trudno jest kochać, gdy samemu nie było się kochanym. Chwilami mdliło mnie od kolejnych potwornych wydarzeń z historii życia rodziny Elli, ale czuję, iż autorka chciała pokazać, że kłamstwa i przemilczenia zawsze wracają falą i zalewają wszystko, co zdołaliśmy zbudować. I że trauma, bez próby uleczenia, będzie niszczyć i zabijać w kolejnych pokoleniach. Cała powieść zanurzona jest dosłownie i symbolicznie w wodzie – to tam wszystko zaczyna się i kończy. Jest to przejmująca do pewnego momentu, w którym dla mnie nastąpił przesyt, ale na pewno wciągająca powieść o dojrzewaniu do odpowiedzialności, głębokości wewnętrznego bólu, skomplikowaniu miłości i wyborach. Napisana świetnie, ukazującą często zupełnie nieznane mi spojrzenia, takie jak na przykład odraza bohaterki w stosunku do fok.
Odważna i kpiąca trochę ze wszystkiego książka, która pozwala pooglądać sobie swoje relacje rodzinne i trochę odetchnąć z ulgą, że nie nosimy aż takich ciężarów, jak jej bohaterowie. A jeśli nosisz to może na jej stronach wybrzmi twój ból, którego nie da się inaczej wydobyć...