Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego obfituje w pozycje, które nie są wskazane dla osób szukających miłej i przyjemnej lektury na jeden wieczór pod kocykiem z herbatką. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią Helgi Flatland, Ostatni raz, przepełnionej od pierwszej do ostatniej strony bólem i niewyobrażalnym smutkiem, którego nikt nigdy nie chciałby doświadczyć, a jednak każdy będzie się z nim musiał zmierzyć prędzej czy później.
Myśl o śmierci najbliższych nam osób wypieramy w nadziei, że nigdy nie nadejdzie, a gdy pewnego dnia pojawia się niespodziewanie, nasz świat rozpada się jak wieża zbudowana z niestabilnie ułożonych klocków.
W Ostatnim razie głównymi bohaterkami są Anne i Sigrid. Matka i córka. Ich relacja jest chłodna, bazuje na pretensjach, żalu i niemożności okazania sobie nawzajem uczuć. Sigrid od matki i życia w małej miejscowości uciekła do Oslo, próbując odciąć się od wspomnień. Unika wizyt w rodzinnym domu, a kontakt z matką utrzymuje głównie telefoniczny. Pewnego dnia Anne dzwoni do córki, żeby jej powiedzieć, że ma raka.
Wiadomość o nieuleczalnej chorobie matki jednym ciosem rozbija na pozór poukładane życie Sigrid na małe kawałeczki. Do tego matka zwraca się do niej pewnego dnia z prośbą, której nikt nie chciałby usłyszeć.
Helga Flatland przedstawia skomplikowaną, bardzo prawdziwą relację matki z córką. Za złością i żalami, raniącymi obie strony, kryje się przywiązanie i miłość – matki do córki i córki do matki. Bohaterki są więźniarkami swoich niewypowiedzianych emocji, przez co dochodzi do ciągłych nieporozumień i konfliktów, których mogłyby uniknąć, gdyby tylko były zdolne do porozmawiania o uczuciach, od wielu lat ciążących w ich sercach jak głazy.
Ostatni raz to powieść oszczędna w słowach, pokazująca wachlarz ludzkich emocji, ale bez koloryzowania i niepotrzebnego patosu. Mimo że historia Sigirid i Anne wywołuje wiele wzruszeń i doprowadza do łez, to również w pewien sposób oczyszcza i pozostawia czytelnika z wiarą i nadzieją – w rodzinę i jej niewyobrażalną moc.