Nikomu już nie opłaca się pisać opowiadań. Tak przynajmniej myśli wielu twórców i wydawców. Czytelnik, skoro już sięga po książkę, woli w pełni zanurzyć się w historii, a przy krótkiej formie jest to prawie niemożliwe. Zresztą wielu uznanych pisarzy nie chce tracić czasu, myśląc, że prawdziwe pieniądze i miłość fanów można zdobyć wyłącznie dzięki długim, rozbuchanym powieściom. Mimo to da się zauważyć stopniowe odwracanie trendu: wydawnictwa nieśmiało zaczynają spoglądać w stronę nowel – poczynając od wznowienia dzieł Filipowicza, po publikację zbiorów Georga Sandersa czy Lucii Berlin, a kończąc na właśnie wydanej antologii tematycznej Ojciec.
Redaktorzy odpowiedzialni za wspomnianą antologię doskonale wiedzieli, jak zwiększyć szansę na jej sukces. Tak mocnego składu można tylko pozazdrościć, zaczynając wyliczankę od Jakuba Małeckiego, o którym od kilkunastu miesięcy jest naprawdę głośno, a kończąc na Jacku Dukaju, który ostatnimi czasy publikuje rzadko, dlatego każdy jego nowy tekst jest prawdziwym wydarzeniem. Ba, jako wielki fan byłbym skłonny kupić Ojca tylko przez wzgląd na twórcę Lodu i Innych Pieśni. A przecież w antologii znalazły się jeszcze opowiadania Wita Szostaka, Łukasza Orbitowskiego czy Ziemowita Szczerka. Skład Ojca uzupełniają jeszcze Michał Cichy, Wojciech Engelking, Michał Witkowski i Andrzej Muszyński.
Krótka recenzja każdej historii? Małecki i Szostak jak zwykle chwytają za serce; Orbitowski i Muszyński poprawnie, acz bez fajerwerków; Szczerek serwuje dobry reportaż o rodzinnej miejscowości swojego ojca, przy okazji snując rozważania o odmiennych obliczach Polski, ukształtowanej przez różne zabory; Witkowski celnie przedstawia konflikt między pokoleniem millenialsów, a ich rodzicami; Cichy z kolei z szacunkiem i miłością opisuje powolne odchodzenie taty; Dukaj w swoim stylu wyłamał się z prezentowanego przez innych szablonu, traktując słowo „ojciec” nie tylko w sposób dosłowny. Jest jeszcze Pat Wojciecha Engelkinga, czyli moim zdaniem najlepsze i najbardziej klasyczne opowiadanie w antologii.
Jeśli miałbym wskazać na jedną, największą wadę Ojca, to postawiłbym na małą różnorodność tekstów. W wielu opowiadaniach powtarzają się te same motywy, w tym przede wszystkim przedstawienie ojca jako osoby nieobecnej, czy to fizycznie, czy jako mentalnego wsparcia. Dukaj i Orbitowski z kolei wpadli w sidła innego popularnego mitu, wedle którego synowie często są skazani na nieświadome powtarzanie czynów swoich ojców. Co ciekawe, Vtrko Dukaja to chyba jeden z najbardziej przystępnych dzieł tego autora od lat, i nawet jeśli jego lektura pozostawia po sobie pewien niedosyt, to i tak pisarz nadal potrafi przekazać kilka naprawdę ciekawych, pobudzających do myślenia idei.
Choć prezentują różny poziom, w książce nie ma słabych tekstów. Pisarze tacy jak Małecki czy Orbitowski, dzięki ciężkiej pracy, przez lata zdążyli wyrobić styl, który jest gwarancją jakości. Nawet jeśli żadna z prezentowanych w antologii krótkich historii nie wejdzie na trwałe do literackiego kanonu, to i tak czytelnik nie powinien czuć się rozczarowany. A mi pozostaje mieć nadzieję, że w niedługim czasie na polskim rynku pojawi się więcej tego typu pozycji.