Epidemia, przymusowa izolacja, bezradność wobec śmiertelnej choroby i oporu ludności, która nie chce się stosować do zaleceń lekarzy. Brzmi znajomo? Orhan Pamuk w swojej najnowszej powieści Noce zarazy nie opisuje jednak znanej nam wszystkim bardzo dobrze pandemii COVID-19, a epidemię dżumy, która opanowuje należącą do Imperium Osmańskiego, fikcyjną wyspę Minger.
Historia rozpoczyna się, gdy na wyspę, położoną między Rodos a Kretą, przybywa inspektor sanitarny Borkowski Pasza, nadworny chemik sułtana i twórca nowoczesnej osmańskiej farmacji. Udało mu się zatrzymać epidemię dżumy w Smyrnie i tym samym ma się zająć na wyspie Minger — pokonać rozprzestrzeniającą się czarną śmierć izolacją, pułapkami na szczury i kordonami sanitarnymi. Na parowcu, którym z Konstantynopola płynie inspektor, znajdują się też nowożeńcy — sułtanka Pakize, będąca bratanicą sułtana oraz jej małżonek doktor Nuri Bej.
Gdy Borkowski Pasza ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, zapanowaniem nad zarazą ma się zająć doktor Nuri, który musi przerwać podróż do Chin i wraz z małżonką udać się na wyspę, ogarniętą już chaosem.
Noce zarazy to 750 stron połączenia powieści obyczajowo-historycznej z elementami kryminału. Objętość książki może przerazić i zwłaszcza gdzieś w połowie lektury przychodzi znużenie, ze względu na dużą ilość wątków i detali, z których znany jest Orhan Pamuk. Ta szczegółowość ma oczywiście swoje wady i zalety. Gdy jest ich zbyt wiele, spowalniają akcję i męczą. Z drugiej strony jednak pisarz stworzył wyspę Minger w taki sposób, że doznajemy uczucia, jakbyśmy byli jej mieszkańcami. Znamy jej rozkład, rozwidlenia uliczek, czujemy zarówno zapach olejku różanego, jak i smród martwych szczurów czy rozkładających się zwłok ludzkich. Na początku książki mamy również mapę, z której możemy skorzystać, jeśli podczas lektury zgubimy się nagle w którejś części wyspy. Pisarz zabiera nas do tego z dokładnością wymyślonego mikrokosmosu, w którym rozgrywa się nie tylko walka z zarazą, ale również o władzę i niepodległość. Religia ściera się tutaj z polityką, intryga goni intrygę, obserwujemy narodziny nacjonalizmu, tworzenie się państwa i upadek imperium. Przyglądamy się zachowaniom ludzi w obliczu zagrożenia, ich reakcjom na próbę odcięcia ich od świata.
„W te noce zarazy wielu ludziom spędzały sen z powiek nie tylko bóle głowy, dymienice i lęk przed śmiercią, lecz także bezgraniczny chaos i wszechogarniające nieszczęście”. [1]
Noce zarazy to powieść tak wielowątkowa, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Można narzekać na długość, co nie oznacza, że historia opowiedziana przez noblistę nie wciąga. Od pierwszych stron czujemy bowiem, że jesteśmy częścią wyspy Minger, wraz z bohaterami walczymy ze śmiertelną zarazą, a później stajemy z nimi ramię w ramię w walce o wolność, której Pamuk broni od lat. To wielka i uniwersalna literatura z odniesieniami do kondycji współczesnego świata.
[1] Orhan Pamuk „Noce zarazy”, str. 644