W moje ręce tym razem trafiły dwie gry książkowe, w których specjalizuje się wydawnictwo Muduko. Nibylandia. Tu żyją potwory! Jonathana Greena i W mroku podziemi Hari Connera to nowości w tej dziedzinie. Sama idea książkowych gier jest według mnie ciekawą alternatywą dla cyfrowego świata współczesnej młodzieży. Jeśli ma udać się zachęcić nastolatków do sięgania po książki, to jest to jeden ze sposobów, który może się udać. Gry są wciągające, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że za każdym razem fabuła jest inna i rozgrywana jest inna historia, praktycznie niemożliwym jest, aby się powtórzyła.
Nibylandia prawidłowo kojarzy nam się z kultową historią Piotrusia Pana, wykreowaną przez Jamesa Matthiew Barriego, ale tym razem nie jest to wyśniona kraina nigdy nie dorastającego chłopca, a niebezpieczny świat z którego Piotruś, Wendy i jej bracia muszą uciec. Zadaniem gracza jest wcielenie się w jedną z ról i za pomocą dwóch kostek do gry, ołówka i notesu, odegranie niesamowitej przygody, która nie musi skończyć się baśniowo. Wszystko zależy od wyborów, które podejmuje czytelnik. Nie nastawiaj się na dobrze znanych ci bohaterów, ta Nibylandia to zupełnie inny świat!
W mroku podziemi z kolei zabiera nas w ciemne tunele ukrytego przejścia poprzez ruiny zamku. Gracz wsiąknie bez pamięcią w świat skarbów, niebezpieczeństw i starożytności. To jest książka, która dostarczy nam ekscytacji, trochę strachu i masę satysfakcji, bo to od gracza zależy, co odkryje, czy wejdzie w ciemny tunel, czy podda się bez walki.
Obie pozycje to świetna alternatywa dla tradycyjnych książek, w których nic nie zależy od czytelnika. Doskonała rozrywka dla młodzieży, ale i dla dorosłych na zimne jesienne wieczory.