Motylek. Katarzyna Puzyńska. Prószyński i S-ka 2014
Dobry kryminał w polskim wydaniu? Czy jest to możliwe? Otóż jak najbardziej tak. Katarzyna Puzyńska zaskoczyła wszystkich czytelników znakomitym kryminałem przede wszystkim przemyślanym i dopracowanym, a nie kolejnym przewidywalnym gniotem. Cała zima, jak co roku, kręci się u mnie wokół kryminałów i powieści detektywistycznych. Od jakiegoś czasu zalew, a właściwie potop skandynawskich pisarzy po prostu obezwładnia. Cieszę się, że znalazł się ktoś, kto wyszedł temu na przeciw. Puzyńska pokazuje, że nie tylko Skandynawowie potrafią pisać dobre kryminały. Motylek to jej debiut pisarski. Jednak niebawem ukarze się jej kolejna powieść Więcej czerwieni. Już zacieram ręce ze zniecierpliwienia.
A o co tutaj chodzi? Przewrotna i zaskakująca powieść, w której tak naprawdę nie ma głównego bohatera. Autorka doskonale ożywia postaci, nadaje im cechy charakterystyczne, wgłębia się w ich myśli i niespokojne dusze. Śledzi losy ludzi, bo oni są właśnie postaciami pierwszoplanowymi. Być może wynika to z wykształcenia autorki, która jest psychologiem, ale jej wnikliwe obserwacje są przemyślane. Widać gołym okiem, że Puzyńska pracowała nad każdą postacią, by była prawdziwa. Weronika po trudnym rozwodzie przeprowadza się z Warszawy do małej wioseczki. Tutaj właśnie za pieniądze od byłego męża kupiła dworek, w którym ma zamiar spędzić resztę życia. Zimowy krajobraz, cisza, która zmusza do myślenia, plotki i ploteczki w najlepszym wydaniu. Wieś taka jak wszystkie. Nuda. Nic ciekawego się nie dzieje. Jednak wszystko się zmienia, kiedy na poboczu drogi mieszkańcy odnajdują ciało zakonnicy. Początkowo policja stwierdza potrącenie, jednak z czasem pojawia się coraz więcej wątpliwości, coraz więcej tropów i niepokojących zdarzeń. Czy wiejski oddział policjantów poradzi sobie z kryminalną zagadką? Każda z postaci ma swoje tajemnice, które ukrywa przed światem. Jednak w pewnym momencie wszystkie zostaną zdemaskowane. Czytanie tej książki to przyjemność obcowania z literaturą na wysokim poziomie fabularno-stylistycznym. Ciągi przyczynowo-skutkowe przemyślane, zgrabna narracja no i dialogi. Tutaj mam pewna drobną uwagę. Autorka moim zdaniem nadużywa w powieści imion i nazwisk. Jeśli po kilku stronach poznajemy już dokładnie bohaterów, to wydaje mi się zbędnym przypominanie czytelnikowi, jak bohaterowie maja na nazwisko np.: Weronika Nowakowska wstała z łóżka albo Młodszy aspirant Daniel Podgórski. Śledzimy nie tylko krętą ściężkę rozwikłania tajemniczej śmierci zakonnicy, ale także osobiste losy postaci. Wszystko bardzo płynnie się ze sobą łączy i przeplata. Jejku, zapomniałam wspomnieć, że akcja dopiero nabiera tempa, kiedy Weronika odnajduje ciało Blanki, żony milionera , na leśnej polanie. Czy obu morderstw dokonała jedna osoba? Czy tylko przypadek sprawił, że w małej wsi doszło do takiej tragedii?
Polecam wszystkim fanom kryminałów, ale także powieści obyczajowych. Mamy tutaj wiele wątków pobocznych. Pani Katarzyno, oby tak dalej.
Aurelia Wojtkowiak