Ach, z jaką niecierpliwością wpatrywałam tego lata, Lata utraconych.
Wraz z bohaterką cyklu, Krystyną Lesińską, znaną nam już z Wiosny zaginionych, cofamy się w czasie do roku 1999. W starej leśniczówce, niedaleko Rudnika, dochodzi do krwawej zbrodni – zamordowano spędzającą tam wakacje pięcioosobową rodzinę. Napaść udaje się przeżyć jedynie najstarszemu z dzieci. Okazuje się, że ocalały chłopak to odnaleziona zaledwie kilka miesięcy wcześniej ofiara porwania. Kilkanaście lat temu mały Kuba zniknął bez śladu nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, a pół roku po powrocie do domu, spotyka go kolejny koszmar. Czy obie te sprawy może coś łączyć? Jakie zło prześladuje chłopaka i dlaczego?
"Bo czasem ze wszystkich rozwiązań zagadki prawdziwa jest ta, która najbardziej nas przeraża".
Rewelacyjna historia, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu, aż do samego końca. Wszystko zdaje się ogromnie tajemnicze i nie mniej intrygujące. Autorka to mistrzyni w żonglowaniu emocjami i budowaniu złożonych postaci, zwłaszcza jeśli chodzi o główną bohaterkę: nieszablonowa, wymykająca się wszelkim stereotypom, mocna i zdecydowana kobieta.
Genialnie skonstruowana, precyzyjna i przemyślana fabuła; niezwykle złożona wielowątkowa intryga; gęsta od tajemnic atmosfera, wobec której nie można pozostać obojętnym; nieznośnie narastające napięcie. To wszystko sprawia, że nie da się zasnąć.
Cóż mogę rzec: chylę czoła, kocham, wielbię i przyznaję pierwsze miejsce w moim prywatnym rankingu królowych kryminału, i jak nigdy wcześniej wyczekuję na kolejną porę roku.