Jak powinny wyglądać wakacje prawdziwej nastolatki? Pełne imprez organizowanych pod nieobecność rodziców czy spędzone z trójką najlepszych przyjaciół w piwnicy podczas maratonu filmowego? Pierwszy pocałunek powinien być warty zapamiętania na całe życie czy odhaczony i szybko zapomniany? Z podobnymi rozterkami zmagają się bohaterowie Late to the Party Kelly Quindlen.
Codi Teller nie zarywa nocek na mieście, nie imprezuje, nie pije alkoholu, nie chodzi na randki. Nawet się jeszcze nie całowała i to nie tylko dlatego, że woli dziewczyny, ale większość czasu spędza w towarzystwie swoich dwóch najlepszych przyjaciół – Maritzy i JaKory'ego – z którymi ogląda seriale w zaciszu piwnicy. Kiedy pewnego wieczoru pada propozycja wyjścia na imprezę, by poznać nowych ludzi i wreszcie otworzyć się na innych, Codi ma pewne wątpliwości. Koniec końców ląduje jednak na balandze, a tam poznaje Ricky’ego. Szybko okazuje się, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż przypuszczali. Ricky bierze ją pod swoje skrzydła, a lato Codi staje pod znakiem szaleństwa, nocnych wyjść i nieznanych do tej pory doświadczeń. A w nowym gronie znajomych Codi poznaje Lydię, bardzo piękną dziewczynę.
Late to the Party w pierwszym odczuciu to przyjemna, szybko czytająca się młodzieżówka, idealna na wakacje. Zdecydowaną grupą odbiorców są młodsze osoby, uczniowie szkół średnich lub wybierający się właśnie na studia, których perspektywa dorosłego życia może trochę przerażać. Pod tą lekką warstwą kryje się właśnie to, co spodobało mi się w tej historii najbardziej – bohaterowie są w tym momencie życia, kiedy ich nastoletnie lata powoli się kończą, przychodzi dorosłość, a oni nie wiedzą, co robić, boją się i najchętniej nie opuszczaliby swojej bezpiecznej bańki. Codi zmaga się również z tym, że nie chce być ciągle tą samą osobą – nieśmiałą, lękliwą dziewczyną, której życie w ogóle się nie zmienia. Boi się jednak zaryzykować, ale małymi krokami wychodzi ze swojej skorupy.
Dużą rolę w tej książce odgrywa społeczność LGBT i będzie to dla wielu osób na pewno plus, zwłaszcza iż poruszono motyw zaszufladkowania się do jednej kategorii. Bohaterowie Late to the Party, hetero czy nie, chcą przede wszystkim przeżyć te wszystkie pierwsze razy – pocałunki, uściski, zauroczenia – z kimś wyjątkowym. Nie patrzą na płeć czy na kilometry dzielące ich od siebie, a przede wszystkim na uczucia, które nimi kierują.
Late to the Party to przyjemna lektura na rozluźnienie, z amerykańskim klimatem lata, pierwszymi miłościami, zdolna do przywołania wspomnień z własnych nastoletnich lat, które u innych minęły, a u innych dopierają się rozpoczynają. Polecam!