Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby czytać i fascynować się książką o KUPIE. Jednak przyszedł taki czas, kiedy zostałam matką i nagle zapach, kolor i konsystencja kupki zaczęły mieć ogromne znaczenie. Co więcej, mogłam z nich czytać jak z kart, czy moje dziecko choruje, czy jest zdrowe lub nawet, co zjadło! Wiem, że wydaje się to śmieszne, ale poczekajcie sami, aż zostaniecie rodzicami. Wiem, że inne matki zdecydowanie mnie zrozumieją.
Zapewne wielu z was nie pamięta, ale nadchodzi w życiu taki czas, kiedy kupka staje się niezwykle ważna. Taki pierwszy etap to właśnie czas odpieluchowania. I właśnie na tym etapie moje dziecko powiedziało kupce nie, dlatego książka Kupa faktów o kupie jest teraz czytana u nas przed każdym spaniem. Oswaja ona przede wszystkim ze śmierdzącym i trudnym tematem, powiedziałabym nawet, że tematem tabu – odchodów ludzkich. Nie wiem dlaczego, ale kupka psa w parku jest do zniesienia, ale nasza własna już zaczyna być wstydliwa. Edward Kay w świetny sposób obala ten mit i pokazuje, że to, co z nas wychodzi jest niezwykle ważne i powinniśmy mieć to na uwadze. Książka wygląda jak zbiór naukowych faktów. Dowiemy się z niej, jak wytwarzamy odchody, jak astronauci załatwiają się w kosmosie, co oznacza żółta kupa i w jaki sposób kupa może być pociskiem! Tym wojennym. Po lekturze tej książki muszę przyznać, że kupa to fascynująca sprawa!
Mój zachwyt nad książką dodatkowo potęgują cudowne ilustracje stworzone przez Mike Shiell’a. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam kupy w tylu odsłonach i to zupełnie znormalizowaną. Mój trzylatek śmieje się z każdego obrazka i opowiada o wszystkim, co widzi. Mamy już pierwszy sukces, bo sam chce zobaczyć swoją więc mogę przyznać, że książka pomaga nam pozbyć się pieluchy. I jeśli to się uda, to ozłocę tę pozycję i zrobię jej specjalne miejsce na regale.
Niemniej jednak muszę przyznać, że polecam rodzicom i ciekawskim dzieciakom książkę Kupę faktów o kupie. Autor sam mówi, że można ją czytać nawet w toalecie, a to już wielka polecajka. Na koniec mam taką dygresję, że nie sądziłam, że historia odchodów może być tak fascynująca, że powstanie o niej książka, a jednak. Okazało się to wielkim hitem, przynajmniej u mnie w domu. Dla samego fenomenu nawet powinno się mieć egzemplarz w swojej biblioteczce