Książka kucharska dla dzieci. Czy na pewno? Zaryzykuję stwierdzenie, że jednak dla rodziców. To wszystko dlatego, że nie tylko pomoże w przygotowaniu potraw, które Twoje dziecko zje, choćby z czystej ciekawości, ale też jest to odświeżona wersja wydania z 1977 roku. Tak więc wielu z nas, dorosłych miało ją w swojej biblioteczce i teraz z zamiłowaniem będzie wspominać niegdyś wymyślne dania dla dzieci oraz przypominać sobie, wraz ze swoją pociechą, historyjki o rodzinie Kowalskich.
Osobiście tę książkę posiadałam będąc dzieckiem, a dostałam ją od babci, wtedy gdy odkryła we mnie kulinarne zapędy. Nadal jest to doskonały sposób, żeby tą tematyką dziecko zaciekawić lub przekonać je do jedzenia nielubianych produktów. Któż z nas nie zjadły czegoś, co nazywa się „Jezioro z niespodzianką” lub „Cud nad cudy z truskawkami” ? Książeczka nie jest formatu typowej kucharskiej książki. Każdy przepis opatrzony jest opowiadaniem z życia rodziny Kowalskich, dzięki czemu czyta się ją jak bajkę łuskając z niej receptury na dania.
Jestem też pełna uznania dla oprawy graficznej. Z zewnątrz wygląda jak zeszyt ręcznie pisanych przepisów prababci. Ilustracje wykonane przez Ewę Salamon przypominają te w starych PRLowskich książeczkach dla dzieci. Jest to duży plus, bo książka zachowuje swój klimat i jest wykonana z poszanowaniem dla oryginału. Świetny sposób na wspólną zabawę rodzica i dziecka oraz kształtowanie w nim pasji do gotowania