Nie sposób nie zwrócić uwagi na intrygującą okładkę książki Marty Malinowskiej Kroki na strychu. Powieść ukazała się pod skrzydłami wydawnictwa Mando. Tajemnice z przeszłości, pytania na które po latach wciąż brakuje odpowiedzi i historie kobiet, które pod pozorami szczęścia ukrywają trwogę.
Patrycja przeprowadza się z Gdańska do Wrocławia. Tu powstała nowa filia banku, w którym pracuje. Intratna propozycja poprowadzenia nowego oddziału, awans i możliwość ucieczki od koszmarnych wspomnień, są dla niej dostateczną motywacją do wyjazdu na drugi koniec Polski. Jednakże na miejscu okazuje się, że nie wszystko jest tak kolorowe jak początkowo mogła zakładać. W jej domu słychać tajemnicze kroki na strychu, pojawiają się nieprzyjemne anonimy, a wszyscy w jej otoczeniu twierdzą, że nad domem ciąży fatum. Patrycja odnajduje pamiętnik prowadzony przez kobietę niegdyś zamieszkującą ten dom. To zdarzenie otworzy przed nią drzwi do przeszłości... Co stało się z zaginionym kilkadziesiąt lat wcześniej mężczyzną? Jaką tajemnicę skrywa mieszkająca po sąsiedzku starsza kobieta? Czy szukanie prawdy zawsze jest słusznym posunięciem?
„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”
– Lew Tołstoj
Rozpoczynając lekturę Kroków na schodach kompletnie nie wiedziałam jakiej książki się spodziewać. Tymczasem Marta Malinowska serwuje nam całkiem interesujący dramat psychologiczny z elementami thrillera. Patrycja to osobowość trudna w odbiorze. Twarda, zdeterminowana, skupiona na określonym celu. Kobieta, która całe swoje życie podporządkowuje pracy. Pozbawiona choćby elementarnego życia uczuciowego podobnych postaw oczekuje od swoich podwładnych. Nakreślając postać Patrycji autorka dołożyła wszelkich starań, by mimo apodyktyczności, bohaterka ta była mocno ugruntowana psychologicznie. Stopniowo odsłania nam jej losy, traumatyczne dzieciństwo i walkę o to, by odmienić swoje życie. Wszystko to, co przeżyła, cały ból, który w sobie nosi, każde pękniecie jej duszy – składają się na całość, którą uważam za niezwykle przekonywującą. Wiele postaci w tej książce posiada mocne podłoże psychologiczne i to się autorce bardzo udało.
Kroki na schodach to powieść obyczajowa, ale bardzo daleka od tego, co masowo ukazuje się w tej materii gatunkowej. Jest o krzywdzie, bólu, cierpieniu, czasami trwającym latami, utrzymywaniu pozorów, o przemocy. Marta Malinowska nie boi się podjęcia tego trudnego tematu, co samo w sobie stanowi pewien paradoks. Przemoc w rodzinie, zarówno fizyczna jak i psychiczna, są w naszym społeczeństwie wszechobecne, a mimo to nadal traktowane jako tabu. Mężowie gnębiący żony, ojcowie niszczący dzieciństwo swoich potomków – to codzienność, którą nadal zamiata się pod dywan i wstydliwie odwraca od niej twarz. Malinowska dotyka w swojej powieści tych zagadnień w sposób dogłębnie przeszywający serce. Umiejętnie dobiera słownictwo i naznacza opisane przez siebie relacje międzyludzkie dużą dozą autentyczności. Bardzo mi się to podoba. Nie lubię powieści cukrowanych, patetycznych, opartych na nierealnych postaciach, które spotykają niespodziewane i, co najgorsze, nieprawdopodobne sukcesy. Tu jest zupełnie inaczej. Autorka zadbała o to, by wykreować mocne postaci i opisać historie, które mogłyby wydarzyć się w prawdziwym życiu.
Kroki na schodach to kawał solidnej literatury. Bardzo dobrze rozwija się ta powieść. Jest intrygująca już od samego początku. Mamy sprawę tajemniczego zaginięcia sprzed lat, dom, który skrywa szereg tajemnic i kobietę, która nosi w sobie ogromną krzywdę. Malinowska dobrze dozuje napięcie. Miejscami ta powieść jest mroczna niczym thriller. Dobrze skonstruowana fabuła, która łączy wiele wątków i to w sposób bardzo udany. Nie wiemy, co zdarzy się w kolejnym rozdziale, jakie tajemnice zostaną rozwiązane, a jakie nowe pytania się pojawią.
Bardzo poprawnie napisana powieść i, niestety, tylko poprawnie... Tym, nad czym Marta Malinowska powinna jeszcze popracować, jest styl i język. W powieści pojawia się dużo powtórzeń i występują w tak krótkich odstępach, że od razu są zauważalne. Do tego stylistyka i dobór słów, który mógłby być lepszy i szerszy. To jest warsztat, który jeszcze można ukształtować, można go poprawić. Oryginalna fabuła i ciekawy pomysł na powieść mocno te braki kamuflują. Dodatkowy plus stanowi poruszona tematyka i odwaga w mówieniu o ważnych problemach. To dobra powieść, która nieco upada technicznie. Myślę jednak, że wraz z kolejnymi książkami będzie lepiej, poniewaź potencjał jest naprawdę duży.
Krzyk, którego nikt nie słyszy. Wstyd, który nakazuje przywdziewać maski. Ból, którego nie da się zażegnać. Szczęśliwe domy, to pozory. Za wieloma drzwiami kryją się potwory. W wielu sercach wyrastają ciernie. To, co kształtuje nas na całe życie, to nasze przeżycia. Radości i lęki. Jeżeli dorastamy w domu pełnym przemocy, zawsze będziemy krzyczeć. Najczęściej tego krzyku nie usłyszy nikt... Bardzo poruszająca powieść, która umiejętnie łączy gatunki i którą, mimo trudnej tematyki, bardzo dobrze się czyta. Myślę, że Marta Malinowska jest na początku swojej pisarskiej drogi i jeszcze nas zaskoczy. Bardzo polecam Kroki na strychu ponieważ, mimo paru niedoskonałości, potencjał jest tu bardzo duży. To dobra powieść na zimowe wieczory, która oprócz intrygującej fabuły skłoni czytelnika także do refleksji.