Alicja w Krainie Czarów to tytuł, który w mojej biblioteczce jest już w trzech różnych egzemplarzach, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok komiksowej wersji, pamiętając mój zachwyt nad Aladynem. Alicja w wersji Diseyowskiej stanowi dla mnie przepiękną historię, dlatego tak bardzo chciałam mieć to kolejne wydanie. Czuję, że ta niepozorna i rozkapryszona dziewczynka nigdy mi się nie znudzi.
"Gdybym miała własny świat, wszystko w nim byłoby nonsensem” – o tym marzy właśnie Alicja podczas lekcji historii. Nie słucha czytanego podręcznika, ponieważ wydaje jej się odległym i nudnym. Nagle spostrzega białego królika z wielkim zegarkiem, znikającego w starym drzewie. Dziewczynka, oprócz tego, że jest wielką marzycielką, jest także bardzo ciekawska, dlatego bez zastanowienia podąża za zwierzakiem. Zupełnie przypadkiem wpada do dziwnego miejsca, z malutkimi drzwiami i buteleczką, która zmienia rozmiary Alicji. Kraina Czarów, magiczne miejsce, gdzie poznaje Pana Gąsienicę, Królową Kier, Kota z Cheshire czy Szalonego Kapelusznika, przyprawia ją o zachwyt. Niezmiernie dziwi się wszystkiemu i wszystkim. Kwiaty czują i mówią, a zwierzęta boją się strasznej królowej, która jest odzwierciedleniem karty pasjansa.
Alicja w Krainie Czarów to opowieść komiksowa o sile marzeń i wyobraźni. Jest świetnym wstępem do rozmowy z dzieckiem o odwadze w przezwyciężaniu trudności i dążenia do spełnienia swoich wszystkich postanowień, nawet tych na pierwszy rzut oka nierealnych. Bowiem każdy wie, że marzenia są po to, by je spełniać. Alicja jest takim wzorem, może bardziej wyznacznikiem nieokreślonej dziecięcej wyobraźni. Dziewczynka pozwala dzieciakom również wejść do tej magicznej krainy, gdzie wszystko jest możliwe. Wszak nigdy nie poddaje się wobec przeciwnościom losu. Zawsze dąży do zaspokojenia swojej ciekawości, która czasem jest dobra, a czasem jednak niekoniecznie.
Podobnie, jak w innych tytułach, komiks rozpoczyna galeria postaci więc od samego początku możemy dowiedzieć się, kim będą bohaterowie, co niezwykle ułatwia odnalezienie się w fabule. Na koniec zaś wydawnictwo zaserwowało czytelnikowi kilka ilustracji zatytułowanych: Wspomnienia. To niezwykle ciekawy pomysł, ponieważ pozwala powrócić pamięcią do wydarzeń, o których przeczytaliśmy. Jednak to, co w komiksie liczy się najbardziej, to jego cudowne ilustracje. Przepiękne, żywe kolory. Wydaje mi się, że cała magia baśni telewizyjnej została zamknięta na kartach wydania książkowego.