Mam wrażenie, że ten tytuł w pewnym momencie wyskakiwał mi z lodówki. Gdzie nie spojrzałam, recenzenci rozpływali się w jak najlepszych recenzjach. Nie dziwi zatem fakt, że już nie mogłam się jej doczekać i połknęłam w zaledwie dwa dni. I teraz mam mieszane uczucia. Z jednej strony historia mi się podobała, lekkie pióro autorki sprawiło, że czytało się ją w szybkim tempie. Jednak nie zachwyciłam się tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Myślałam, że będzie to moje kolejne tegoroczne TOP, ale niestety nie tym razem. Książka jest jednak idealna na zbliżający się wakacyjny czas podczas leniuchowania na plaży lub opalania obok domu.
Narracja prowadzona jest dwutorowo. Otóż poznajemy Persephone Fraser i Sama Florka z dwóch perspektyw. Pierwsza to ta współczesna, która przeplatana jest wspomnieniami z dzieciństwa i młodości tych dwojga. Fabuła jest niezwykle prosta. Od dziecka spędzają razem każde wakacje, są wręcz nierozłączni. Kąpiele w jeziorze, opalanie na molo, a także wieczorne seanse filmowe i wielogodzinne rozmowy. To łączy dwoje głównych bohaterów. Dla każdego staje się widoczne, że są dla siebie przeznaczeni. Pomimo różnych przygód zaczynają być razem, jednak coś idzie nie tak. Po dwunastu latach Persephone znów wraca nad jezioro tym razem na pogrzeb matki Sama. Czy uczucie między dwojgiem ludzi znów odżyje? Czy to była tylko młodzieńcza miłość i wreszcie co stało się przed laty, że młodzi stracili ze sobą kontakt?
Jak zaznaczyłam na wstępie to świetna lektura na lato, bo sama o lecie opowiada. Nieodłącznym elementem wakacji jest wakacyjna miłość. I właśnie to jest głównym motywem powieści. Miłość między nastolatkami, studentami, a następnie dorosłymi ludźmi. Wraz z autorką zastanawiamy się czy prawdziwa miłość istnieje i pomimo trudności losów przetrwa wszystko. Lektura nie wgniotła mnie w fotel, ale zapewniła bardzo przyjemne dwa wieczory. Nie mogłam się od niej oderwać, ponieważ język i narracja zostały świetnie prowadzone. Może temat nie jest wyszukany, a fabuła zaskakująca, ale jest to rewelacyjna książka do oderwania się od szarej rzeczywistości. Jeśli przy książkach można odpoczywać to przy tej jak najbardziej.
Carley Fortune porusza niezwykle ważny temat: miłości ponad wszystko. Czy zastanawialiście się kiedyś, co można zrobić dla miłości? Czy można wszystko zapomnieć i wszystko wybaczyć? I najważniejsze: czy miłość potrafi przetrwać próbę czasu – aż dwunastu lat? Znam mnóstwo przykładów małżeństw, które znają się od podstawówki, dlatego od początku kibicowałam głównym bohaterom. Niemniej jednak z każdym kolejnym rozdziałem ich relacja stawała się dla mnie coraz trudniejsza, dziwniejsza. Sama już nie wiem czy podobało mi się zakończenia, czy jednak spodziewałam się czegoś innego. Sam jest dla mnie bohaterem, który pomimo całej sympatii, jaką próbowałam go obdarzyć nie spodobał mi się. Widziałam w nim świetnego kumpla, super przyjaciela, ale jakoś nie pasował do roli namiętnego kochanka. Persephone natomiast uwielbiałam jako nastolatkę, ale jako dojrzała kobieta zmieniła się zupełnie. Wydaje mi się, że straciła wiele swojego uroku. Niestety, jak widać nawet po bohaterach, czas nie zawsze działa na korzyść.
Warto pamiętać, że Każde kolejne lato to debiut literackie Carley Fortune dlatego jest tak wyjątkowy. Pomimo wielu powtarzających się schematów jest to historia warta poznania. Autorka ma lekkie pióro więc nie zanudza, nie męczy czytelnika drobiazgami, opisami. Co prawda przyroda odgrywa w książce ważną rolę, ponieważ jest świadkiem wszystkich wydarzeń. Jednak przedstawiona jest w taki sposób, że w trakcie czytania wyobrażałam sobie tę wodę, taflę jeziora.
Polecam historię Sama i Percy, zwłaszcza że zawiera ona pyszny wątek polski. I tu dopiero was zachęciłam. Biorąc wszystkie za i przeciw uważam, że książka jest godna polecenia.