Pierwsza we wrześniu lekcja z języka polskiego często wiążę się z płaczem, lamentem i marudzeniem. Dlaczego? Bo znów uczniowie muszą czytać Mickiewicza, Słowackiego, których kompletnie nie rozumieją. I, o ile bardzo często wszyscy wypożyczają Balladynę i wszyscy zaczynają ją czytać, o tyle garstka kończy, a może 2% zaledwie wie o czym czytało. Zwykle uczniowie nie mogą przejść fantastyki tego dramatu, a obecność Króla Popiela czy Goplany i Skierki, to już faktycznie ogromny dramat. Jednak już po raz drugi z pomocą przychodzi Łukasz Radecki, którzy tworzy niekonwencjonalne bryki.
O co tyle szumu? I dlaczego taki zachwyt? Spieszę z tłumaczeniem. Uczniowie czytają obecnie wszystko... oprócz lektur. Nie zachęca ich przede wszystkim język, który używany przez romantycznego pisarza, dziś nie jest nawet w kilku procentach zrozumiały. Jeśli dołożymy do tego rys historyczny, obsadzenie w epoce i nawiązanie do przeszłości, nawet tej średniowiecznej, to nasz biedny uczeń nawet nie chce wziąć do ręki lektury, a to nie o to w tym wszystkim chodzi. Ważne jest, żeby czytać i rozwijać swoje słownictwo, a także znać fabułę najważniejszych dzieł literatury polskiej. Dlatego też Łukasz Radecki wymyślił świetną rzecz i dziwię się, że nie wpadałam na to pierwsza. Otóż napisał Balladynę, Lilę Wenedę i Kordiana ponownie. Tym razem jednak zmienił formę na opowiadanie. Najważniejsze cytaty wypowiedziane przez bohaterów pozostały w niezmienionej formie, ale dramat został zamieniony ciekawą opowieść. Nie musimy szukać didaskaliów, wracać i gubić się w osobach mówiących, wszyscy zapisane jest w sposób ciągły prozą.
Ja ze swojej strony bardzo polecam takie rozwiązanie. Wiadomo, że nic nie zastąpi oryginału, ale jeśli powstaje coś dobrego, to należy z tego korzystać. I jestem pewna, że każdy się przekona, że faktycznie Słowacki był wielkim poetą, a intrygi wychodziły mu znakomicie.
Polecam bardzo, zwłaszcza maturzystom i ósmoklasistom, ale także dorosłym, którzy chcieliby znać najważniejsze utwory literatury polskiej, jednak w szkole nie mogli przez nie przebrnąć.