Drogie panie, znacie ten typ podrywacza, który dosiada się do Was w pociągu i „umila” Wam podróż swoim zacnym towarzystwem? Zazwyczaj takie podrywy nie przeradzają się w niezapomniane miłości, ale raz na 10 tysięcy razy los sprzyja samotnej podróżniczce. Marga Bodem - przełożona pielęgniarek i córka właściciela w pomorskim Goncarzewie miała to szczęście, że 18 września 1927 roku trafiła na bardzo kulturalnego podrywacza. O czym nawijał kochanej kobiecie z pięknymi włosami koloru blond i dobrymi, błękitnymi oczami uroczy młodzieniec spieszący na spotkanie do partyjnej centrali w Monachium, tego nie wiemy, ale bardzo prawdopodobne, że w przedziale odbyło się coś na kształt mini-wiecu, po którym nieznajomy agitator-podrywacz rozdał propagandowe gazetki i książki. W ten sposób Himmler odnalazł swoją dziewczynę z pociągu, wyczekującą odtąd na co dzień listu od ironicznego uparciucha (Dickkopf). Cieszę się na utarczki i kpiny - pisała w oczekiwaniu na najbliższe spotkanie, na które czarujący Heini przybędzie z wypiekami na twarzy oraz drugim tomem Mein Kampf.
Oh, Heini - jakiż z Ciebie był romantyczny narodowy socjalista!
Opublikowane nakładem Wydawnictw Prószyński Listy ludobójcy to znakomita okazja do poznania prywatnej strony człowieka, będącego prawą ręką Hitlera. Paradoksalnie o jego rodzinnym życiu wiemy tak dużo, ponieważ podporządkował je partyjnej karierze.
Kocham Cię, każdą myślą, która należy do mnie, a nie do Ojczyzny - pisał w czasach, gdy jego kamraci mieli śladowe poparcie i uchodzili za coś na kształt brunatnego kolorytu sceny politycznej. Wiódł Himmler życie na walizkach, stąd też porozumiewał się ze swoją wybranką za pomocą listów. Lektura sprawi przyjemność zarówno miłośnikom historii, ale momentami także fanom Christiana Greya i jego posłusznej Amandy. W przeciwieństwie do powściągliwych redaktorów tomu uważam, że z listów bije ironia łącząca parę, wskazująca, zwłaszcza we wczesnej fazie związku, na silną więź pomiędzy parą.
Byłeś bardzo porządny, mój ukochany, naprawdę porządny i spałeś. Potrafisz być porządny. Przekonam się o tym w styczniu. (…) Nie zapomnij o zdjęciach w przeciwnym razie będziemy się nudzić. Rozmyślaj nad zemstą. Moja mroczna dusza wymyśla najbardziej niemożliwe rzeczy.
Piękny Heini odgrywał w tej fazie rolę landknechta - rycerza walczącego dla ojczyzny. Kiedy taki bojownik przybywa do swojej ‘’kobietki’’, całuje ją po dobrych dłoniach, po słodkich ustach i wyjaśnia kilka niezrozumiałych z książek kwestii o rasach. W swoich listach mieszał romantyczne wstawki zapewniające o opiece nad słabszą niewiastą ze sprośnymi aluzjami do minionych i planowanych wizyt.
Mały łobuziak uważa inaczej. Tak, łobuziak: bezczelna, mała istota. Jestem absolutnie za tym, abyśmy w Tolz zajęli się tylko zdjęciami. Ale w międzyczasie trochę się zemszczę Łobuziaczku, boję się, że na zdjęcia zabraknie czasu. Muszę w Tolz wytarmosić Cię za uszko.
W korespondencji jest też mowa o siłowaniu, chwytaniu i mocowaniu po którym
to landknecht od razu zmienia się w pogodnego złego młodzieńca.
Porzucając pojawiające się to tu, to tam wątki pożycia intymnego państwa Himmlerów, warto pamiętać o przytoczonych powyżej słowach. Znamy bowiem te sytuacje, gdy sąsiedzi czy rodzina mówią o winnym przerażającej zbrodni, że w życiu by się tego nie spodziewali po tak spokojnym mężczyźnie tak okropnego czynu. Heinrich Himmler zaś był „pogodnym, złym” człowiekiem, który z tym samym poczuciem obowiązku i spełnienia kontroluje pracę komór gazowych w Auschwitz, jak i planuje biznes pisząc do stęsknionej kobiety, by zamówiła zestaw przyborów do kastrowania (…) byśmy w niedzielę wypróbowali go przynajmniej raz na jakimś zabitym kogutku.
Romantyczny Heini, niedoszły samozwańczy fuhrer IV Rzeszy zakończył swój żywot przegryzając ampułkę z cyjankiem. Dziewczyna z pociągu - Marga Himmler zeznawała na procesach, że wiedziała o szczegółach pracy męża, a nawet wizytowała wraz z nimi niektóre obozy koncentracyjne. Zmarła w 1967 roku w Monachium, do końca życia darząc sympatią brunatnych kompanów. Czasy radosnego tarmoszenia za uszko bezpowrotnie minęły.
Maciej Kuhnert