Ale mnie ta książka przytuliła! Właśnie tego potrzebowałam w tym czasie, pełnym smutku, bezradności, a zarazem nadziei, bez której teraz nic nie miałoby sensu.
Gdzie jesteś, piękny świecie Sally Rooney jest po prostu przepiękną powieścią. To ciepła, smutna i głęboka historia czwórki młodych ludzi, próbujących odnaleźć się w świecie, któremu do pięknego daleko. Zostajemy dopuszczeni nie tylko do wglądu w korespondencję między przyjaciółkami: znaną pisarką Alice i redaktorką Eillen, ale także stajemy się świadkiem najintymniejszych chwil pomiędzy bohaterkami a ich partnerami – i w obu tych przypadkach czułam, jakbym wchodziła do strefy sacrum. Podatni na zranienie bohaterowie, ryzykując swoją wrażliwość w imię miłości i wiary w to, że świat jednak ma sens – pomimo wszystko – stali się moimi towarzyszami w trudnym dziś.
"Popatrzyli na siebie. Było za ciemno, żeby któreś z nich mogło dużo wyczytać z twarzy drugiego, a jednak nie przestawali patrzeć ani nie odwracali wzroku, jak gdyby sama czynność patrzenia była ważniejsza niż to, co mogą zobaczyć."
Ta książka jest o patrzeniu, niekoniecznie o dostrzeganiu, bo czasami tyle mgły, że pozostaje nam tylko się wpatrywać.