Serce moje, szczerze oddane Chyłce i Oryńskiemu, krwawi. W poprzednim tomie przygód prawników chwaliłam utrzymywanie się fabuły na wysokim, wartkim poziomie. Nie mogłam doczekać się, aż poznam dalsze losy bohaterów. Pierwsze 10 części „łyknęłam” w miesiąc, a tym razem się nieco rozczarowałam. Akcja straciła polot. Momentami snuje się nudno i bez fajerwerków. Czasami nawet mam wrażenie, że jest naciągnięta do granic śmieszności.
W Egzekucji w końcu odnajduje się zaginiony Zordon. Jednak nic nie pamięta, bo prawdopodobnie jego przeżycia wywołały amnezję. To sprawia, że zupełnie nie jest sobą i bohaterowie nie rozmawiają już swoimi prawniczymi żartami. To zabrało książce magię, którą w niej kochałam. Ten tom został pozbawiony również głównego wątku, który królował w poprzednich tomach, czyli sprawy sądowej. Tutaj cała fabuła skupia się na osobistym życiu prawników, a to momentami zalatywało wręcz romansidłem. Autor tłumaczy się z tego w posłowiu, ale mnie to jednak nie przekonuje. Oczywiście, Mróz nie oszczędza adwokatów, fundując im coraz to groźniejsze przygody i zamachy na ich życie. Jednak już w poprzednich tomach przyzwyczaił nas do tego, że zwykle to, co nam przedstawia, nie jest prawdą i zostaje wyjaśnione parę stron dalej. Dlatego, kiedy uszli z życiem po raz pierwszy, pomyślałam, że to będzie dobra książka, jednak kiedy udało im się to po raz trzeci, było już tak naciągane, że chciało mi się śmiać. Trochę, jakby zaczęli posiadać nadprzyrodzone zdolności.
Fabuła w całości skupia się na rozwiązaniu sprawy Konsorcjum, a jest to wątek, który rozpoczyna się już w Precedensie. Nie jestem przekonana, czy to dobrze, że się pojawił, bo wcześniejszy tom był mistrzowski. Mam nadzieję, że ten, to tylko drobne potknięcie, które więcej się nie powtórzy.
Oczywiście ta jedna wpadka nie sprawi, że przestanę kochać serię o Joannie Chyłce i jej autora. Niecierpliwie czekam mmimo wszystko na część piętnastą i liczę, że będzie bardziej prawnicza, wrócą żarciki i prawne kruczki. Ta część jest zdecydowanie najsłabsza, ale na szczęście nie jest ostatnia. Pozostaje czekać na kolejną.