Dziesięć tysięcy drzwi to powieść, która na młodszym odbiorcy (do którego zresztą jest skierowana) na pewno zrobi ogromne wrażenie.
January Scaller jest bardzo samotną nastolatką – nigdy nie poznała swojej matki, jej ojciec Julian ciągle podróżuje, a ona żyje w przepastnej i bogatej willi Pana Locke’a, pracodawcy Juliana. Opiekun dziewczyny stara się za wszelką cenę pozbawić ją jakichkolwiek indywidualnych cech i zrobić z niej małą damę. Jest to trudne ze względu na charakter January. Pewnego dnia główna bohaterka tej historii znajduje tajemniczą książkę, której treść wywróci jej świat do góry nogami.
To, co na pewno zasługuje na plus, przy okazji omawiania debiutu literackiego Alix E. Harrow jest fakt, że pisarka stworzyła bardzo sprawnie napisaną powieść szkatułkową. Autorka w główną historię wplotła wiele historyjek pobocznych, które bardzo dobrze się ze sobą splatają i wzbogacają całość. Dodatkowo, te historie mają różnych narratorów, więc całość czyta się z tym większym zainteresowaniem.
Bardzo dobrze opisane jest również wyobcowanie January i to, jak powoli, ale systematycznie, dziewczyna nabiera charakteru i odwagi. Historię poznajemy w dużej mierze z jej perspektywy – razem z nią przeżywamy stratę, radość, rosnący upór czy umacniającą się wolę walki. Postać dziewczyny odmalowana została bardzo wiernie i, co ważne, kształtowanie się jej charakteru następuje stopniowo wraz z rozwojem fabuły – dzięki temu jej reakcje i zachowania mają sens, a czytelnik, razem z January, ma przestrzeń by je analizować i wyciągać wnioski. Inni bohaterowie Dziesięciu tysięcy drzwi również przedstawieni są w niezły sposób, szczególnie ci, którzy mają znaczący wpływ na fabułę. Jedyną bohaterką, której kreacja nie była konsekwentna a niektóre jej działania czy reakcje nie miały większego sensu, była Jane, opiekunka January. Postaci poboczne raczej nie zapadają w pamięć.
Dziesięć tysięcy drzwi to nie tyle opowieść o mocy opowieści, jak jest reklamowana, ale o pasji i uporze, który pozwala przezwyciężać wiele trudności i walczyć o osoby i rzeczy, które się naprawdę kocha. Kilku bohaterów tej książki ma w sobie determinację, która pozwala im na podejmowanie (nierzadko bardzo odważnych) kroków w imię pasji i podążania za tym, co jest sensem ich życia. Niezależnie od tego, co dla nich jako ten sens jest definiowane. I tu również, na szczęście, Harrow każdemu ze swoich bohaterów nadała innych charakter i obdarzyła ich różnymi pasjami – każdy z nich w życiu szuka czegoś innego. To z kolei pozwoliło pisarce pokazać, że niekiedy, dla dobra drugiej osoby, należy pozwolić jej na podążanie za swoją pasją nawet jeśli wiąże się to z jej odejściem.
Ta powieść to bardzo dobrze napisana historia o dorastaniu (ang. coming out of age novel), w której poznajemy losy bohaterów i to, jak z dzieci przemieniają się w młodych dorosłych, stanowiących o sobie i podejmujących świadome decyzje. To również historia o tym, że wszystko może być opowieścią, i że opowieść jest we wszystkim, wystarczy ją dojrzeć i spisać. Harrow miała dobry pomysł, jak te wszystkie wątki wpleść w swoją książkę, jednak wątki fantastyczne, które umieściła w książce, są jednak jej najsłabszym ogniwem. Zabrakło tu rozmachu i pomysłowości, która w książce odznaczającej się, poza tym jednym wątkiem wysokim poziomem, jest oczekiwana. Fantastyka w książce funkcjonuje dobrze, jednak w porównaniu z analizą zachowania bohaterów, wątkiem ich dorastania i pogonią za pasją, wyraźnie odstaje.
Dziesięć tysięcy drzwi to sprawnie i ciekawie napisana książka, która oferuje swojemu młodemu czytelnikowi wszystko to, czego można się spodziewać po powieści nurtu young adult. Alix E. Harrow ma bardzo duży potencjał (jej debiut został nominowany do Nebuli) – miejmy nadzieję, że niedługo stworzy nową, fascynująca historię.