Dzieci Getta to jedna z tych książek, które jednocześnie chce się przeczytać, jak i się ich boi. Długo zwlekałam, zanim po nią sięgnęłam, miałam obawy, że będą mną targały później silne emocje. Nie myliłam się. To była trudna podróż do czasów II wojny światowej.
Zawsze, czytając takie książki, ciężko jest uwierzyć, że taki trud, ból i upokorzenie można przeżyć. Chciałoby się wierzyć, że to tylko literacka fikcja. Niestety, to literatura faktu. To prawdziwe wspomnienia, ludzi, którzy cudem przeżyli piekło. Czytamy to na kartach tej książki:
„Niestety nic z tego, co zostało tu opisane, nie jest fikcją. Wszystko wydarzyło się naprawdę i nadal żyje w głowach i sercach tych, którym udało się przeżyć”.
Magda Łucyan wykonała ogrom pracy i wykazała się niezwykłą empatią i szacunkiem oddając hołd tym, którzy już nie mogą opowiedzieć swojej historii. Dzięki takim wywiadom wspomnienia nie zginą, bo zginąć nie mogą. Naszym obywatelskim obowiązkiem jest zadbać o to, żeby pamięć o poległych i walczących w II wojnie światowej.
Wiele osób, z którymi autorka rozmawiała, ma ogromne trudności, żeby mówić o swoich przeżyciach, mimo że było to wiele lat temu. Te wspomnienia są wciąż żywe i nadal wywołują ból. To historie całych rodzin skrzywdzonych na całe życie. To historie utraconych więzi, straty dzieci przez matki i osieroconych kilkulatków. Niewyobrażalne tragedie, które spotkały panią Krystynę Budnicką, pana Mariana Kalwarę, panią Katarzyną Mieloch, pana Józefa Lipmanema, panią Zofię Lubińską-Rosset, każdy czytelnik może niemal poczuć współczucie tak ogromne, że wywołuje fizyczny ból. Wielki ukłon w stronę autorki książki za to, że w każdym pytaniu pokazywała szacunek, podziw i wielkie współczucie rozmówcom.
Moim zdaniem jest to pozycja, która powinna znaleźć się w kanonie licealnych lektur, bo w końcu to właśnie obecne pokolenie młodzieży jest tym, które jako ostatnie ma szanse na żywo porozmawiać z ocalałymi po wojnie osobami. To oni będą nieść dalej tę historię i muszą zadbać, aby nie została zapomniana.