Upalny, egzotyczny, pełen przepychu i rozmachu. Dubaj – miasto zbudowane na pustyni, z trzema największymi na świecie sztucznymi wyspami w kształcie palm. Brzmi jak ekstrawagancja? A to nie koniec. Jest jeszcze największe na świecie pod względem powierzchni centrum handlowe – Dubai Mall, w którym znajdują się między innymi podwodne zoo i lodowisko o olimpijskich wymiarach, czy słynny Burdż Chalifa, największy budynek na świecie. Dużo tego „naj”? W Dubaju wszystko jest robione tak, żeby było „naj”, tylko co skrywa się za fasadą tego splendoru?
Anna Dudzińska w swojej książce Dubaj. Miasto innych ludzi pokazuje zarówno blichtr jak i ciemną stronę Zjednoczonych Emiratów Arabskich, do których przybywają nie tylko wykwalifikowani inżynierowie czy menadżerowie korporacji, ale też robotnicy, sprzątaczki, opiekunki do dzieci. Ci pierwsi żyją w ogromnych willach z basenami, na które nie mogliby sobie pozwolić w Europie czy Stanach Zjednoczonych, z kolei ci drudzy często są wyzyskiwani i żyją w podłych warunkach.
Autorka doskonale przedstawia emiracki tygiel kulturowy, w którym jedni są drugim nierówni.
Rozmawia z Polakami, mieszkającymi w ZEA – Tomaszem Wieczorkiem, polskim architektem, który zbudował najwyższy budynek świata, a następnie arabski Luwr, z ekspariatką Karoliną, a także Wojtkiem, będącym jednym z ponad dwudziestu tysięcy lekarzy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie zabrakło również historii rodowitych Emiratczyków, którzy w głębi duszy nadal pozostali nomadami.
Oprócz rozmów z ludźmi, równolegle toczy się również opowieść o państwie, którego ponadprzeciętny rozwój i nowoczesność muszą współgrać z arabskimi tradycjami, ale i zaściankowością. Małżeństwa są tu nadal aranżowane, a mężczyznom wolno więcej niż kobietom.
Dubaj. Miasto innych ludzi to obraz nieoczywistego kraju, który funkcjonuje trochę jak bańka mydlana, która lada moment może pęknąć. Jest jak fatamorgana, zwodzi i oślepia luksusem, przyciąga ludzi z całego świata, ale nie jest na zawsze. Wystarczy podmuch wiatru, żeby zamienić z powrotem wszystko w piach.