Każdy zna trzy małpy, które nie widzą, nie słyszą i nie mówią nic złego. Dopiero Czwarta małpa J.D. Bakera uświadomił mi, że to przecież doskonały klucz, wedle którego powieściowy zabójca mógłby zabijać swoje ofiary. W ten sposób odkryłem, że kolejny autor gwizdnął mi sprzed nosa pomysł na dobry thriller. Tyle dobrego, że Baker nie zmarnował wspomnianego motywu i dostarczył czytelnikom naprawdę mroczny i solidny tytuł.
Sam Porter od lat ściga seryjnego mordercę, znanego jako Zabójca Czwartej Małpy lub #4MK. Psychopata porywa młode dziewczyny, a później wysyła ich rodzinom małe białe pudełka, przepasane czarną wstążką. Wpierw bliscy dostają odcięte ucho, w następnej kolejności oczy i język, a na sam koniec ktoś znajduje zwłoki ofiary na jednej z ulic Chicago. Choć Porter poświęca niezliczone godziny, by dopaść szaleńca, ten pozostaje nieuchwytny. Dopiero w obliczu osobistej tragedii detektyw zostaje zmuszony do odpoczynku.
Przymusowy urlop nie trwa długo, a Porter dość niespodziewanie zostaje wezwany na miejsce wypadku, w którym pieszy zginął pod kołami autobusu. W samym zdarzeniu nie byłoby nic dziwnego, gdyby mężczyzna nie niósł przy sobie białego pudełeczka z czarną wstążką, a także dziennika, w którym osławiony Zabójca Czwartej Małpy postanowił opowiedzieć o swojej przeszłości...
Nie tylko wspomniany wcześniej motyw trzech (a raczej czterech) małp jest silnym punktem powieści Bakera. Autorowi udało się skonstruować spójną i trzymającą w napięciu intrygę, która nie trzeszczy w szwach przy bliższych oględzinach. Choć Czwarta małpa to thriller mroczny i brutalny, pisarz nie idzie w stronę szokowania czytelnika wiadrami krwi i walającymi się wszędzie flakami. Sprawdza się też struktura książki, opierająca się na krótkich rozdziałach i częstych zmianach perspektywy, z której śledzimy historię – dzięki tego typu zabiegom dzieło Bakera czyta się błyskawicznie. Bardzo mocną stroną książki są również fragmenty dziennika, przedstawiające historię seryjnego zabójcy. Opowieść #4MK jest ciekawa, intrygująca i przede wszystkim wyłamuje się z pewnych schematów dotyczących genezy typowego psychopaty.
Gdybym miał opowiedzieć o słabych stronach Czwartej małpy, wskazałbym przede wszystkim na głównego bohatera. Sam Porter to postać nijaka, kompletnie pozbawiona charyzmy. Niby policjant zmaga się z rodzinnym dramatem, który w zamyśle autora miał nadać jego postaci głębi, ale ostatecznie wyszło to tak sobie. Aż dziw, że Baker napisał tak wciągającą powieść, przy tak miałkim protagoniście.
Koniec końców to naprawdę solidny thriller, który przypadnie do gustu miłośnikom gatunku. Ba, powieść J.D. Bakera mógłbym polecić nawet czytelnikom chcącym dopiero zagłębić się w niepokojący świat powieści, w których ostatni sprawiedliwy detektyw mierzy się ze swoim mrocznym nemezis.