Zryczałam się przy tej książce. Ostatnia strona po prostu rozdarła mi serce, choć jednocześnie poczułam też dopełnienie i sprawiedliwość, to, że miłość zawsze w końcu obejmie nieutulone.
Krwawa, chwilami aż makabryczna Córka rzeźnika Yaniva Iczkovitsa to trochę powieść drogi utrzymana w lekko baśniowej konwencji, a trochę psychologiczno-filozoficzny dreszczowiec. Jednocześnie jest tak bardzo przy życiu, pokazując, że wszyscy potrzebujemy miłości i bliskości. Trudna. Wciągająca. Niebezpieczna jak wilde chaje – dzika bestia – tytułowa córka rzeźnika, która ma na imię Fania i jest matką pięciorga dzieci. Matką i żoną, która zawsze nosi na udzie nóż i pewnej nocy wyrusza z domu, by odnaleźć męża swojej siostry. Porzucone żony, aguny, pozostają w zawieszeniu, dopóki nie uzyskają listu rozwodowego. Traktowane z litością, ale i podejrzliwością "gdyby umiała upilnować, upilnowałaby" pozostają na marginesie życia żydowskiej społeczności. W tym czarno-białym świecie, gdzie każdy szczegół musi być uregulowany, gdyż bez tego człowiek tonie, podróż, którą podejmuje Fania to szaleństwo. Czy jednak to tylko by ratować siostrę? A może nawet więcej niż upomnienie się o prawa kobiet, czy odwaga by przekraczać kulturowe ograniczenia. Ja widzę tu archetypiczną Podróż Bohaterki.
Książka napisana jest niesamowicie plastycznym językiem, pozwala nam poznać punkt widzenia i emocje wielu bohaterów. Mężczyźni pokazani są także ze swoimi miękkimi podbrzuszami, co przede wszystkim wzruszyło mnie w postaci głodnego bliskości Szlejmela, który personifikuje stracha na wróble, jak i szukającego żywotności komendanta Nowaka. A milczącego Żiżko, który pomaga Fani w całym przedsięwzięciu chciałabym przytulić i trwać z nim w tym uścisku człowieczeństwa.
Wielowarstwowość tej książki powoduje, że mogłam jeszcze pisać, żeby choć odrobinę dotknąć tego, co porusza, ale wolę, żebyście sięgnęli sami po Córkę rzeźnika. Pierwszy raz też spotkałam się z książką, w której Polska pod zaborami przedstawiana jest z innej perspektywy, nie Polsko-centrycznej, jako tło wydarzeń, mieszcząca więcej, niż dotąd widziałam. Jestem wdzięczna, że choć odrobinę udało mi się poczuć kulturę żydowską, perspektywy patrzenia i posłuchać tej czułej, śmiałej i zaskakującej przypowieści o ludzkim losie, ubranej w napisaną z rozmachem powieść.