Będę to fotografował w kolorze. Stanisław Wilhelm Lilpop. Dom Spotkań z Historią 2013
Dzięki eksperymentom Stanisława Lilpopa, członka znanego rodu warszawskich przemysłowców i ojca Anny Iwaszkiewiczowej, możemy dziś oglądać niezwykłe obrazy wyrwane rzeczywistości początku XX wieku. Zastosowana sto lat temu technika stereoskopowa umożliwia efektowną podróż w czasie, a wśród kadrów o historycznym znaczeniu, nietrudno znaleźć wysmakowane ujęcia świadczące o artystycznej finezji ich autora.
Zdjęcia Stanisława Lilpopa są wyjątkowe z kilku względów: są to najprawdopodobniej pierwsze polskie barwne fotografie (najwcześniejsza jest datowana na 1909 r.), zbiór zachowany jest w bardzo dobrym stanie, a tematy wielu zdjęć mają nie tylko techniczne, ale i artystyczne znaczenie. Za sprawą szklanych materiałów światłoczułych przenosimy się na warszawskie ulice oraz plaże i kawiarnie najlepszych europejskich kurortów. Są wśród nich rodzinne pamiątki, w tym portrety córki fotografa oraz wizerunki jego przyjaciół, ale i kadry, z których wyłania się styl życia ówczesnej Warszawy i Europy. Wystawne suknie, pieczołowicie przygotowane fryzury, ukryte w tle drobiazgi - wszystko to stanowi dziś cenne źródło informacji o epoce. Zdjęcie dziecka każe nam więc badać zestaw zabawek leżących pod stołem, a scena eleganckiego podwieczorku, studiować stołową zastawę i szczegóły nakrycia.
Lilpop rejestrował codzienność, która go otaczała, więc oprócz miejskich scenek rodzajowych, są tu obrazy polowań, dokumentacja z powodzi w Paryżu oraz reporterskie zdjęcia z podróży do Afryki, którą autor odbył na przełomie 1910 i 1911 roku. Te ostatnie wydają się szczególnie interesujące, ze względu na ich dużą wartość dokumentalną, ale i wrażliwość, z jaką zostały wykonane. Fotografia przedstawiająca trzyosobową rodzinę na tle majestatycznej budowli zachwyca kontrastem między bezruchem architektury, a żwawym krokiem, jaki dyktuje swym bliskim ojciec. Zderza się tu stagnacja architektury i ludzka energia, czas staje się namacalny i gęsty, a chwila wydarta mu z zaskakującą precyzją. Widać tu relacje między poszczególnymi postaciami, ich bliskość, role społeczne, charaktery i nastroje. Jak na epokę, w jakiej wykonano to ujęcie, wszystko jest tu bardzo nowatorskie i świeże.
Widzenie przestrzenne wzbogaca nasze odczucia, sprawia, że obrazy żyją i przemawiają do nas z pełną mocą. Zdjęcia Lilpopa warto poznać, bo mają swój charakter i są wynikiem intrygujących prób z nowym medium - barwną i trójwymiarową fotografią. Niestety brak tu miejsca, aby opisać feerię detali na zdjęciach z morskiego chrztu równikowego, docenić pejzaże wykonane z czułością impresjonistów albo zanalizować niesamowity autoportret Lilpopa odbijającego się w lustrze. Dlatego zachęcam do przejrzenia albumu i odkrywania tych kadrów na własną rękę.
*Album zawiera 200 fotografii, z czego kilkadziesiąt to zdjęcia trójwymiarowe, które oglądamy przez dołączone do książki okulary.
kalofonia